Zarówno ustawa Pzp, jak i dyrektywy unijne przewidują konieczność pisemnego dokumentowania postępowań o udzielenie zamówień publicznych. Co prawda pisemność w obu wypadkach jest rozmaicie rozumiana, bo w dyrektywach odnosi się do każdego formatu zapisu tekstu, który da się utrwalić, a w ustawie Pzp do dokumentu opatrzonego własnoręcznym podpisem, ale co do pryncypiów sytuacja jest podobna (szczególnie, że ustawa Pzp zakłada obowiązek publikacji niektórych informacji elektronicznie, a ponadto dopuszcza komunikację faksową i elektroniczną, nie wiedzieć tylko czemu uzależniając to od decyzji zamawiającego).
Telefon jednak w przepisach się pojawia. Mimo że z natury rzeczy nie umożliwia utrwalenia słowa mówionego – chyba że użyjemy jakichś nadzwyczajnych środków technicznych. W ustawie Pzp znajdziemy go w art. 27 ust. 5, który upoważnia wykonawcę do telefonicznego uprzedzenia o potencjalnym spóźnieniu wysłanego w terminie wniosku o dopuszczenie do udziału w postępowaniu. Przepis to zresztą szalony (nie nasza to jednak wina, ale ustawodawcy unijnego – jest implementacją art. 42 ust. 6 dyrektywy 2004/18/WE), ale nie ma powodu się nim zajmować – projekt ustawy szczęśliwie go „znika”, tak jak i „zniknęła” go dyrektywa 2014/24/UE.
Czytaj dalej