O komunikacji telefonicznej

Zarówno ustawa Pzp, jak i dyrektywy unijne przewidują konieczność pisemnego dokumentowania postępowań o udzielenie zamówień publicznych. Co prawda pisemność w obu wypadkach jest rozmaicie rozumiana, bo w dyrektywach odnosi się do każdego formatu zapisu tekstu, który da się utrwalić, a w ustawie Pzp do dokumentu opatrzonego własnoręcznym podpisem, ale co do pryncypiów sytuacja jest podobna (szczególnie, że ustawa Pzp zakłada obowiązek publikacji niektórych informacji elektronicznie, a ponadto dopuszcza komunikację faksową i elektroniczną, nie wiedzieć tylko czemu uzależniając to od decyzji zamawiającego).

Telefon jednak w przepisach się pojawia. Mimo że z natury rzeczy nie umożliwia utrwalenia słowa mówionego – chyba że użyjemy jakichś nadzwyczajnych środków technicznych. W ustawie Pzp znajdziemy go w art. 27 ust. 5, który upoważnia wykonawcę do telefonicznego uprzedzenia o potencjalnym spóźnieniu wysłanego w terminie wniosku o dopuszczenie do udziału w postępowaniu. Przepis to zresztą szalony (nie nasza to jednak wina, ale ustawodawcy unijnego – jest implementacją art. 42 ust. 6 dyrektywy 2004/18/WE), ale nie ma powodu się nim zajmować – projekt ustawy szczęśliwie go „znika”, tak jak i „zniknęła” go dyrektywa 2014/24/UE.
Czytaj dalej

O języku obcym

Jedną z podstawowych zasad udzielania zamówień publicznych w naszym systemie prawnym jest prowadzenie postępowania o udzielenie zamówienia w języku polskim. Oznacza to, że wszelka dokumentacja powstająca w postępowaniu (po stronie zarówno wykonawcy, jak i zamawiającego) powinna być sporządzana po polsku, wszelkie kontakty między stronami postępowania powinny następować w języku polskim. Z drugiej strony, jest to jedna z głównych barier utrudniających uczestniczenie w postępowaniach przedsiębiorcom zagranicznym (a także – w odwrotnych sytuacjach – polskim za granicą) – tę kwestię i problem unijnych polityk pozostawmy jednak na boku.

Ustawodawca przewidział od zasady prowadzenia postępowania w języku polskim kilka wyjątków. Jednym z nich jest zapis § 7 ust. 4 rozporządzenia w sprawie rodzajów dokumentów (…), w którym w odniesieniu do dokumentów wynikających z tego rozporządzenia przyjął do wiadomości fakt, że mogą one być z natury rzeczy sporządzane w językach obcych (rozmaite zaświadczenia z innych krajów, referencje czy dokumenty dotyczące przedmiotu zamówienia) i nakazał ich składanie wraz z tłumaczeniem na język polski. Już dawno z przepisu tego wyleciał obowiązek dokonywania tego tłumaczenia przez tłumaczy przysięgłych, choć czasami spotkać można taki nieuprawniony wymóg w rozmaitych specyfikacjach.
Czytaj dalej

O użyciu maila w postępowaniu i pisemnym potwierdzeniu

W zeszłotygodniowym tekście opublikowanym w „szponach” podałem wyniki własnych „badań” nad rozpowszechnieniem dopuszczenia komunikacji elektronicznej w postępowaniach o udzielenie zamówienia publicznego. Trafiłem przy tej okazji na specyfikację, w której zamawiający co prawda zgodził się na komunikowanie z wykonawcami drogą elektroniczną, ale obwarował to warunkiem: „Informacje przesyłane za pomocą faksu lub poczty elektronicznej uważa się za dostarczone w terminie, jeśli ich treść dotarła do Strony postępowania, (czego potwierdzeniem będzie np. raport transmisji danych) zaś oryginał dokumentu dostarczony zostanie niezwłocznie drogą pocztową lub kurierską.”

Tak się złożyło, że niedawno spotkałem się (już sam nie pamiętam gdzie, proszę wybaczyć) z opinią, iż faks i mail są owszem, świetne, ale z uwagi na zasadę pisemności postępowania zawartą w art. 9 ust. 1 Pzp, nawet w przypadku dopuszczenia takich form konieczne jest pisemne potwierdzanie korespondencji. Chodziło w tym wypadku o przekazywanie korespondencji przez zamawiającego. Nieco zaskoczony, postanowiłem przeprowadzić inne „badanie” – ankietę wśród zamawiających z pytaniem, czy korespondencję przesłaną mailem potwierdzają pisemnie (na forum actuariusowym).
Czytaj dalej

O propozycji zmian w ustawie Pzp: Mieszane uczucia

Tydzień temu było o zmianach zapowiadanych w ustawie Pzp, a zawartych w dokumencie opublikowanym Prezesa UZP, które budzą moje ciepłe uczucia. Dzisiaj – konsekwentnie – będzie o tych, których tak dobrze ocenić nie potrafię. Zastrzec muszę, że niektóre moje „mieszane uczucia” wynikają z dostrzegania problemów związanych z proponowanymi rozwiązaniami (na pozór idącymi w dobrym kierunku), które w żaden sposób nie są w tekście dokumentu poruszone. Tymczasem przecież mogło tak się stać z uwagi na charakter tego dokumentu, który ma sygnalizować pewne zmiany, a nie wprowadzać już propozycje szczegółowych rozwiązań.

Pierwsza i chyba najważniejsza to chyba kwestia składania dokumentów potwierdzających spełnianie warunków udziału w postępowaniu dopiero po wyborze najkorzystniejszej oferty przez wykonawcę, który tę ofertę złożył. Prezes UZP powołuje się tutaj na przykład ustawy o koncesji, gdzie takie rozwiązanie już funkcjonuje – i ja na ten temat już pisałem u zarania „szponów” (tutaj). I uwagi tamtejsze aktualne pozostają po dziś dzień (skoro wykonawca ma złożyć po wyborze oferty dokumenty, które miał mieć wcześniej, to wygląda na to, że nie będzie to skutkować oszczędnością czasu czy nakładów pracy po obu stronach (za wyjątkiem pracy związanej z oceną tych dokumentów po stronie zamawiającego). Tyle szczęśliwie, że Prezes zauważył, że w trybach dwustopniowych dokumenty są niezbędne – choć kłócić się można z tym w przypadku licytacji elektronicznej (jeśli już takie rozwiązanie wprowadzamy). Wszak tam kwalifikacja do drugiego etapu jest czysto formalna (jak w koncesji), bez redukcji do odgórnie ustalonej maksymalnej liczby wykonawców, a zatem model z późniejszym składaniem dokumentów będzie nadawał się równie dobrze jak w przetargu nieograniczonym.
Czytaj dalej

O rozsądku KIO, czyli niepotrzebnych tłumaczeniach

Jedną z podstawowych zasad postępowań o udzielenie zamówienia publicznego prowadzonych na podstawie Pzp jest zasada prowadzenia ich w języku polskim. Jak to zasada, ma ona jednak pewne wyjątki – zamawiający może zgodzić się na składanie wniosków o dopuszczenie do udziału w postępowaniu lub ofert w innym języku, niezależnie zaś od tego wykonawcy mogą posługiwać się dokumentami obcojęzycznymi, byleby złożyli wraz z nimi tłumaczenie na język polski.

Co, jeśli wykonawca nie złoży tłumaczenia dokumentu na język polski? Cóż, należy wezwać wykonawcę do złożenia dokumentu na podstawie art. 26 ust. 3 Pzp, a jeśli nie złoży – uznać, że dokumentu nie rozumiemy. Tak też stanowią rozmaite wyroki KIO, np. 1634/10 czy 2160/10. Ale od czasu, gdy w pewnym postępowaniu zamawiający wezwał wykonawcę do uzupełnienia tłumaczenia certyfikatu (po angielsku i to parę słów zaledwie), a wykonawca pomylił się, uzupełnił inny certyfikat i w efekcie nie tylko został wykluczony z postępowania, to jeszcze stracił wadium, żyła we mnie nadzieja na odrobinę rozsądku. Nadzieja nieco irracjonalna, bo ze świadomością, że jakie by człowiek nie wymyślił tutaj półśrodki, zawsze byłoby źle. Jeśli stwierdzę, że certyfikatu o pięciu słowach po angielsku nie trzeba tłumaczyć, to dlaczego nie powiedzieć tego samego o certyfikacje z pięcioma słowami po irlandzku czy chińsku…
Czytaj dalej