O zamówieniach na promocję przez profesjonalny sport

Kilka tygodni temu na łamach „Forbesa” pojawił się tekst dotyczący słuszności wspierania z budżetu publicznego działalności klubów sportowych (temat ten zresztą miał ostatnio dość szeroki rozgłos, głównie z uwagi na potępianie wysokich wydatków na profesjonalny sport ze strony zadłużonych budżetów krajów południowoeuropejskich – np. Hiszpanii).

Zamówienia publiczne we wspomnianym tekście się nie pojawiły, gdyż autorka zajmowała się w nim kluczową kwestią: czy w ogóle należy angażować finanse publiczne w takie przedsięwzięcia. To, w jaki sposób należy je tam przekazywać (jeśli już w ogóle się przekazuje) – to przy tym drobny szczegół. Tymczasem dla czytelników „szponów” zwykle ważniejsze będzie „jak” niż „czy”, albowiem zwykle decyzja kluczowa jest podjęta nad ich głowami, a im pozostaje głowić się nad tym, jak ją zrealizować w praktyce.
Czytaj dalej

O kredycie konsolidacyjnym

Dziś będzie krótko, nadeszły bowiem ciężkie czasy dla autora. Będzie też nie o zamówieniach publicznych, ale o finansach publicznych. Co prawda finanse publiczne już od jakiegoś czasu dotyczą mnie raczej nieznacznie, temat leżał w kolejce i nadeszła jego pora. Chodzi zaś ponownie o wskaźnik zadłużenia jednostek samorządu terytorialnego. Wątek limitów zadłużenia pojawił się już w szponach parę lat temu (tutaj), w nieco innym zakresie, ale jedno można powiedzieć – wciąż te wskaźniki oderwane są od rzeczywistości. Tak było za czasów starej ustawy o finansach publicznych, tak jest i pod rządami obecnej (niezależnie od tego, że ostatnio sposób obliczania wskaźnika uległ zmianie).

Jednym z powodów niskiej oceny wskaźników jest m.in. znaczne ograniczenie dostępu samorządów do pewnego całkiem sensownego instrumentu, z którego mogą korzystać wszelkie inne podmioty na rynku, w tym nawet zwykłe osoby publiczne. Instrumentu, którego użycia nie ogranicza nawet swoimi rekomendacjami KNF, tak przecież gorliwie ograniczający ryzyko transakcji kredytowych. A chodzi o kredyty konsolidacyjne.
Czytaj dalej

O skutkach braku kontrasygnaty

Jest kilka ustaw, generalnie dotyczących samorządów, w których zawarto zasadę, iż zobowiązanie finansowe jednostki samorządu terytorialnego winno być opatrzone kontrasygnata skarbnika owej jednostki (albo głównego księgowego) – a więc osoby odpowiedzialnej za jej finanse. Art. 46 ust. 3 ustawy o samorządzie gminnym stanowi iż kontrasygnata taka potrzebna do skuteczności takiego zobowiązania. Analogicznie: art. 48 ust. 3 ustawy o samorządzie powiatowym i art. 57 ust. 3 ustawy o samorządzie województwa. Z kolei ustawa o finansach publicznych w art. 262 ust. 1 stanowi, że kontrasygnata skarbnika przy zaciąganiu kredytów, pożyczek i emisji papierów wartościowych oraz udzielaniu pożyczek, poręczeń i gwarancji jest konieczna dla ważności tych czynności.

Warto zwrócić uwagę na pewne podstawowe rozróżnienie – brak kontrasygnaty na „zwykłym” zobowiązaniu skutkuje jego bezskutecznością. Brak kontrasygnaty na zobowiązaniach wymienionych w art. 262 ust. 1 ustawy o finansach publicznych skutkuje ich nieważnością. Nieskuteczność i nieważność stanowią dwie odrębne kategorie prawne. Przy nieważności – nie ma „zmiłuj”. Zobowiązanie jest nieważne, tak jakby – w praktyce – nie istniało. Nieskuteczność z kolei nie oznacza nieważności. Ba, nieskuteczna czynność prawna może być ważna. Może ją jednak podważyć osoba trzecia na drodze sądowej, o ile godzi w jej prawa.
Czytaj dalej

O maksymalnej wartości zobowiązania

Temat maksymalnej wartości zamówienia czekał sobie w kolejce szponowej od samego początku istnienia strony. Nieustannie był jednak spychany w dół przez sprawy bardziej aktualne czy po prostu takie, w stosunku do których poczułem wenę pisania. Ostatnio zrobiłem jednak mały remanent w kolejce, a sygnał na forum actuariusowym dodatkowo mnie zmobilizował. A temat ten o tyle dotyczy zamówień, że przy umowach zawierających jedynie ceny jednostkowe pojawia się problem wskazania, jaką tak naprawdę wartość ma umowa.

W starych dobrych czasach był w ustawie o finansach publicznych z 1999 r. przepis art. 51 ust. 1, który stanowił co następuje: „Jednostki samorządu terytorialnego oraz inne podmioty sektora finansów publicznych, z wyjątkiem Skarbu Państwa, nie mogą zaciągać zobowiązań finansowych, których maksymalna wartość nominalna, wyrażona w złotych, nie została ustalona w dniu zawierania transakcji.” Wielu użytkowników ustawy o finansach publicznych i ówczesnej ustawy o zamówieniach publicznych, odczytywało ten przepis tak, że każda umowa musi mieć ustaloną wartość maksymalną. Sam też tak robiłem, dopóki w dyskusji, której dziś odnaleźć nie mogę, ktoś nie zasiał w mej pustej głowie ziarna wątpliwości.
Czytaj dalej

O nierównym traktowaniu podmiotów publicznych

Przed urlopem pisałem tutaj o problemie związanym z wykluczeniem wykonawcy, który ogłosił upadłość po ocenie jego wniosku/oferty. W omawianym tam przykładzie zamawiający uzyskał wyrok KIO potwierdzający takie prawo. Bywają jednak opinie odmienne. Ostatnio trafiłem na tekst, którego sporą część zajmują rozważania na temat słuszności tego wykluczenia – choć tytuł wskazuje na coś innego (w portalu WNP: „Alstom nie złoży oferty na blok w Elektrowni Jaworzno III?”, interesująca nas teraz część zaczyna się od połowy drugiej strony). Kamil Kosior wskazuje tam, że KIO popełniło błąd, a zamawiający, skoro w trybie przetargu ograniczonego sprawdził wykonawców, uznał, że wykonawca wykluczeniu nie podlega, i zaprosił go do składania ofert, nie ma prawa wobec nowych okoliczności później zaistniałych (ogłoszenia upadłości) już wykonawcy wykluczyć.

Do tematu upadłości z pewnością wrócę, bo kwestia dotyczy mnie bezpośrednio, a wszelkie sprawy z nią związane nie zostały jeszcze ukończone, jednak nie mogę oprzeć się zdziwieniu, jak cytowany ekspert jest w stanie pogodzić ze sobą twierdzenie, że nie wyklucza się wykonawcy postawionego w stan upadłości, skoro ocena wniosków minęła, a wyklucza się wykonawcę postawionego w stan upadłości likwidacyjnej, mimo że ocena wniosków minęła. Nie jedyna to zresztą nie do końca zrozumiała konstatacja, którą tam odkrywam…
Czytaj dalej

O wieloletnich wydatkach bieżących

Wieloletnie umowy finansowane z wydatków bieżących były od lat problemem wielu publicznych zamawiających. „Były”, bo ostatnimi czasy (od tego roku) sytuacja w tym zakresie nieco się zmieniła, choć być może nie wszyscy jeszcze to zauważyli. Problemem, który tak często bolał różnych zamawiających były przepisy ustawy o finansach publicznych z 2005 r. (jak i jej poprzedniczek). Z jednej strony bowiem przepisy Pzp (art. 142 i 143) wprost mówiły od lat o możliwości zawierania umów wieloletnich (ba, nawet na czas nieoznaczony), przy czym wiele z wymienionych tam przedmiotów umów z samej swej natury ma charakter bieżący, a nie majątkowy. Z drugiej strony były art. 36 ust. 1, art. 138 ust. 3 (obowiązujący nie tylko sektor państwowy, ale też i jednostki samorządu terytorialnego w związku z art. 189) oraz dotyczący jst art. 193 ustawy o finansach publicznych z 2005 r. Z wszystkich wynikało to samo: zaciąganie zobowiązań/dokonywanie wydatków tylko w granicach kwot z planu finansowego. A plan ten… cóż, jak niósł ze sobą art. 165 tejże samej ustawy, był roczny. Skoro zatem zobowiązania w granicach planu, a plan roczny… jak tu faktycznie zawrzeć umowę wieloletnią? Jak podpisać umowę na wykonanie planu zagospodarowania przestrzennego, co nawet przy najlepszych chęciach stron będzie trwać dłużej niż rok?

Na szczęście było kilka wyjątków. Pierwszy z nich, w samej ustawie o finansach publicznych, w art. 184 ust. 1 pkt 10 lit. b, zgodnie z którym organ stanowiący jst mógł upoważnić zarząd tejże jst do zaciągania zobowiązań wieloletnich z tytułu umów, których realizacja w roku następnym jest niezbędna dla zapewnienia ciągłości działalności jednostki. Na drugi zwróciło uwagę m.in. Ministerstwo Finansów w piśmie z 9.06.2006 r. (ST1-4834-664/2006) – z ustaw ustrojowych samorządu (czyli ustaw o samorządzie gminnym, powiatowym itd.) wynika możliwość upoważnienia przez radę jednostki samorządu terytorialnego jej zarządu do zaciągnięcia zobowiązania wieloletniego. Wynikała cokolwiek nieszczęśliwie, bo w ustawach była mowa tylko o podejmowaniu inwestycji i remontów (nasz plan zagospodarowania w tym się nie mieści) – por. art. 12 pkt 8 lit. e ustawy o samorządzie powiatowym, art. 18 ust. 2 pkt 8 lit. e ustawy o samorządzie gminnym… Mimo to, niezaciąganie umów wieloletnich w pozostałym zakresie groziłoby nieobliczalnymi skutkami w praktyce, więc wielu zamawiający korzystało z tego przepisu szeroko, i do każdego wydatku wieloletniego bieżącego (z inwestycyjnymi było prościej, bo uchwały budżetowe jednak zawierały projekcję wydatków inwestycyjnych na trzy lata, a nie rok, a ten horyzont czasowy był przekraczany raczej rzadko) uzyskiwało odpowiednie uchwały. Teraz na szczęście ten problem mamy z głowy.
Czytaj dalej

Słowackie innowacje

Ostatnio było o zamówieniach, zagranicy, zamierzchłej przeszłości i na dodatek nie do końca na serio. Dziś będzie także o zamówieniach i zagranicy, ale nieco inaczej. W przedostatnim numerze biuletynu BEST publikowanego przez Ośrodek Studiów Wschodnich napotkałem bowiem informację na temat zamówieniowych innowacji naszego południowego sąsiada (link). Sąsiada, dodajmy, którego nie zawsze w Polsce traktujemy do końca poważnie. Tymczasem pomysł należy uznać za całkiem niezły.

Chodzi mianowicie o zakrojone na szeroką skalę zwiększanie przejrzystości życia publicznego. Narzędziem rzecz jasna jest Internet, a jednym z pól, na którym program ten jest realizowany są zamówienia publiczne. Od 1 stycznia br. jednostki słowackiego sektora finansów publicznych są zobowiązane do publikowania wszelkich zawartych przezeń umów w Internecie, w specjalnej ogólnokrajowej bazie prowadzonej przez rząd. Ba, wedle autorów artykułu taka publikacja jest niezbędna, aby umowa w ogóle weszła w życie.
Czytaj dalej

Zaciąganie zobowiązań

Miało być o projektach umów w ofertach po raz drugi, ale ten temat odrobinę osunie się w kolejce. Przyczyną jest ostatni numer „Zamówień Publicznych. Doradcy”, który przed świętami przeczytałem. Wśród licznych ciekawych tekstów znajduje się artykuł Józefa Andrzeja Laskowskiego pod tytułem „Czyszczenie budżetu oraz inne dylematy końca roku”. Oj, każdy z zamawiaczy z sektora finansów publicznych i pracujących na ich zlecenie wykonawców takiego czyszczenia doznaje ;)

Pomiędzy licznymi cennymi uwagami autora, jedna z wypowiedzi wydaje mi się być nieporozumieniem (które tym bardziej dziwi, że autor jest zastępcą skarbnika w jednostce samorządu terytorialnego). Napisał on (na stronach 7-8), że zawarcie umowy o zamówienie publiczne przez jednostkę sektora finansów publicznych bez zabezpieczonych w planie finansowym odpowiednich wydatków na realizację tej umowy jest traktowane jako naruszenie dyscypliny finansów publicznych (i słusznie), ale dodał przy tym: „Podkreślić przy tym należy, iż wszczęcie postępowania o zamówienie publiczne czy nawet zawarcie umowy nie jest równoznaczne z zaciągnięciem zobowiązania finansowego. Zgodnie z zasadami obowiązującymi w obszarze finansów publicznych zawarcie umowy stanowi źródło „zaangażowania wydatków”, co jednostki sfery budżetowej muszą uwzględniać w kwartalnych sprawozdaniach z realizacji wydatków budżetowych. Zobowiązanie powstaje natomiast wraz z wystawieniem faktury przez wykonawcę.” Wytłumaczył przy tym to traktowanie zawarcia umowy bez zabezpieczonych środków wyłącznie tym, że taka interpretacja wynika z konstrukcji ustawy Pzp, która „po wszczęciu postępowania pozwala odstąpić od zawarcia umowy tylko w przypadku wystąpienia podstaw do umorzenia postępowania”.
Czytaj dalej

O liczeniu bieżących kosztów obsługi długu po obu stronach równania

Ponieważ życie tymczasowo oderwało mnie nieco od zamówień publicznych (grudzień to dość często czas, gdy priorytety się zmieniają), również i szpony się od nich wyjątkowo, w tym tygodniu, oderwą i potoczą w kierunku finansów publicznych. Co prawda zamówienia są poniekąd dziedziną związaną z tymi finansami, tym razem jednak chodzi mi po głowie temat z zamówieniami publicznymi nic nie mający wspólnego.

W uchwalonej w 2009 r., a obowiązującej (w dużej części) od początku bieżącego roku nowa ustawa o finansach publicznych zrealizowano jeden z często powtarzanych postulatów środowisk samorządowych, dotyczących likwidacji sztywnych progów dotyczących wielkości zadłużenia i możliwości ich spłaty zawartych w art. 169 i 170 starej (z 2005 r.) ustawy o finansach publicznych (słynne wskaźniki 15% i 60%) i zastąpienie ich limitami ustalanymi odrębnie dla każdej jednostki, z uwzględnieniem jej możliwości finansowych. Co prawda obowiązek przestrzegania nowej zasady wchodzi w życie dopiero od 2014 r., a wcześniej obowiązują stare wskaźniki, niemniej jednak już teraz trzeba się martwić o to, co w tym 2014 r. będzie (choćby z tego powodu, że w wieloletniej prognozie finansowej na rok 2011 i następne należy te wskaźniki już obliczyć). Realizacja tego postulatu nastąpiła poprzez wprowadzenie do nowej ustawy nieco przerażająco na pierwszy rzut oka wyglądającego art. 243, w którym zawarto wzór na obliczenie indywidualnego – dla każdej jednostki samorządu terytorialnego – limitu wielkości obsługi długu w danym roku. Piszę „przerażająco”, bo przepis zawiera ogromniasty wzór matematyczny. W praktyce jednak obliczenie jest proste.
Czytaj dalej