O podpisywaniu ofert w postępowaniach podprogowych i nie tylko

O podpisywaniu ofert w postępowaniach ustawowych już tu pisałem, pewnie nie raz. Rozumiem wymóg podpisu kwalifikowanego w postępowaniach unijnych, bo tego wymaga od nas dyrektywa (choć korona by z głowy nikomu nie spadła, gdyby dopuścić tu niekoniecznie kwalifikowane, ale także i zaawansowane formy podpisu elektronicznego). Nie rozumiem wymogu podpisu kwalifikowanego, zaufanego lub osobistego w postępowaniach krajowych, bo ten wymóg narzuciliśmy sobie sami, a w praktyce bardziej utrudnia niż ułatwia życie (i to po obu stronach). Cóż, zamawiający nie mają wyjścia, ustawa jest jaka jest.

Jednak tam gdzie ustawa się kończy, a zamawiający w praktyce sam decyduje o wszystkim, czyli w postępowaniach pozaustawowych, w szczególności podprogowych, narzucanie jakichś szczególnych wymagań dotyczących sposobu podpisania oferty, pełnomocnictw itp. w 99% traci sens. Cóż nam bowiem przeszkadza, że ofertę przyśle zwykłym mailem „zwykły” handlowiec? Pamiętajmy, że wykonawca to podmiot gospodarczy, działający w celu osiągnięcia zysku, i jeśli taka oferta tego handlowa będzie najkorzystniejsza, żaden wykonawca nie odmówi realizacji zamówienia. No, czasami problemy pojawiają się wtedy, gdy zamawiający wymyśla przeszarżowaną umowę, której warunków nikt racjonalnie myślący nie spełni, ale w takim przypadku nie ma żadnych przeszkód, aby sięgnąć po kolejną ofertę (choć pewnie bardziej racjonalne w niejednym przypadku byłoby odpuszczenie w umowie).

Czytaj dalej

O pewnej szczególnej waloryzacji

Waloryzacja to niezwykle gorący temat w kontekście zamówień publicznych w ostatnich latach. Spadek wartości realnej pieniądza doprowadził nie tylko do nasilonych debat i dyskusji, ale także do zmian w przepisach (czego efektem jest w szczególności art. 439 ustawy Pzp). Wciąż sporo się o tym mówi i pisze, czego świeżym przykładem jest wypowiedź Prezesa UZP przywołana w tekście Sławomira Wikariaka z „Dziennika Gazety Prawnej” z 11 października „Nieprzewidziane okoliczności uzasadniają zmiany umów”. Mianowicie Prezes stwierdził, że nawet jeśli w umowie przewidziano klauzule waloryzacyjne, ale są one nieadekwatne do szalejącej rzeczywistości, to wykonawca może ubiegać się o zmianę umowy na podstawie art. 455 ust. 1 pkt 4 Pzp, czyli w związku z sytuacją, której nie dało się przewidzieć.

Waloryzacja wynagrodzeń wykonawców to niezwykle cenna i ważna rzecz, choć szkoda, że odrobinę nieszczęśliwie opisana w ustawie. Jeśli wynagrodzenia wykonawców uczciwie się nie waloryzuje, to kłopoty ma i wykonawca, i zamawiający. Jednak troski o wykonawców widzę wokół mnóstwo, natomiast niespecjalnie widzę troskę o zamawiających. I nie chodzi mi o ograniczone zasoby budżetowe, z których muszą czerpać na podwyżki dla wykonawców, ale o zupełnie inny kontekst tej sprawy – mianowicie próg stosowania ustawy, wpisany przy okazji jej tworzenia w 2019 na sztywno, na wartość 130 000 zł.

Czytaj dalej

O niewykorzystanym potencjale e-zamówień

Trudno mi pisać o tym, co system e-zamówienia potrafi. Korzystam z niego w tym zakresie, w którym jest to niezbędne (czyli ogłoszeń). Nie zdarzyło mi się jednak wykorzystać go jako platformy do prowadzenia zamówień. Nie mogę zatem oceniać jego funkcjonalności w tym zakresie, choć każdorazowo po opublikowaniu ogłoszenia o wyniku postępowania dostaję niepokojącego maila informującego mnie, że mam określony czas (raczej krótki) na to, aby wszelkie pliki z platformy zabrać, bo później zostaną skasowane. Szkoda, bo przecież oferując taki system, możnaby oferować także możliwość archiwizowania w nim postępowań przez wymagany prawem okres.

Nie tylko tego system nie potrafi. Są rzeczy, do których wydaje się on idealnym miejscem, a jednak ich nie oferuje – w praktyce ograniczając konkurencyjność zamówień. Ustawa wymaga m.in. od zamawiających publikowania ogłoszeń o wstępnych konsultacjach rynkowych na ich stronach internetowych. Cóż, w odniesieniu do samego obowiązku publikacji ogłoszenia mam mieszane uczucia, ale skoro jest on w ustawie, to czemuś przecież służy – przede wszystkim daniu szansy jak największej grupie wykonawców, aby mogli zaprezentować swój pogląd na przedmiot zamówienia i warunki jego realizacji. I właśnie portal e-zamówienia, w którym zamawiający publikują ogłoszenia o zamówieniu, byłby idealnym miejscem na publikowanie także ogłoszeń o wstępnych konsultacjach rynkowych. Czy to duży kłopot? Jakoś nie sądzę, choć operując w e-zamówieniach nawet w tym ograniczonym zakresie czasami doświadczam tego, że autorzy potrafią niepotrzebnie komplikować rzeczy.
Czytaj dalej

O 130 000 zł

Gdy w 1994 uchwalano ustawę o zamówieniach publicznych nie było w niej jednego: progu stosowania ustawy. Był co prawda próg 20 tys. ECU, poniżej którego zamawiający był zwolniony z wielu obowiązków (w tym dotyczących przesłanek wyboru trybu, siwz i protokołu). Mimo wszystko część przepisów obowiązywała. Już w 1995 wprowadzono dodatkowy próg 1000 ECU, który pozwalał na stosowanie zamówienia z wolnej ręki i niezawieranie pisemnej umowy. W 1997 pierwszy z tych progów podniesiono do 30 tys. ECU, a drugi do 3000 ECU. W nowej ustawie, z 2004, ustawodawca zmienił filozofię: całkowicie zwolnił ze stosowania ustawy zamówienia o wartości do 6000 euro. W 2007 próg wzrósł do 14 000 euro, a w 2014 do 30 000 euro. W obecnej ustawie próg ten pierwszy raz wyrażono w złotówkach – ustalono go na kwotę 130 000 zł.

Tłumaczenie tego kroku było na pozór proste: chcemy uprościć życie użytkownikom systemu. Żeby nie musieli przeliczać złotówek na euro i zastanawiać się nad tym, po jakim kursie. I faktycznie, było to pewne utrudnienie, choć – uciążliwe chyba tylko dla zamawiających i to raczej nielicznych. W czasach ustawy o zamówieniach publicznych używało się kursu NBP z dnia wszczęcia postępowania. Po wejściu do UE kierowaliśmy się kursem ogłaszanym co dwa lata przez Unię Europejską (co prawda na potrzeby progów unijnych, ale i tu się nadawały). Kursy te sukcesywnie rosły: zaczęliśmy od 4,0468, a kolejne kursy były zwykle wyższe, jednak nie zawsze (najbardziej spektakularny spadek zanotowały na początku 2008, gdy zjechały z 4,387 to 3,8711). Ostatni, w 2020, wynosił 4,2693, a więc próg stosowania ustawy był równy 128 079 zł.
Czytaj dalej

O ustaleniu wartości zamówienia bagatelnego

Nowa ustawa, nowe pojęcia. Zamówienie bagatelne to takie, do którego ustawy się nie stosuje, a jednak się stosuje. Jego wyznacznikiem jest wartość – jesteśmy tutaj poniżej kwoty 130 tys. zł (która niestety zastąpi nam 30 tys. euro), ale powyżej 50 tys. zł. Jednak zasady ustalania wartości zamówienia w przypadku obu tych progów różnią się między sobą i stosuje się do nich różne przepisy ustawy. A wszystko z powodu wskazania w art. 2 ust. 2 nowej ustawy Pzp, że w przypadku zamówień bagatelnych bierzemy pod uwagę wartość „dotyczącą jednorazowego zakupu”.

Zacznijmy od łatwiejszego progu – 130 tys. zł. Tutaj, choć jednorazowy zakup i ta kwota pojawiają się w jednym i tym samym zdaniu, ów „jednorazowy zakup” nas nie interesuje. W gruncie rzeczy tutaj sprawdzamy, czy stosujemy ogólne reguły ustawy (art. 2 ust. 1 pkt 1 nowej ustawy Pzp), czy nie. A więc sięgamy do owych ogólnych reguł ustawy zawartych w art. 28-36. Obowiązuje nas tu m.in. zakaz dzielenia zamówienia na części w celu ominięcia procedur, a w zakresie definicji zamówienia mamy wszystko właściwie po staremu. Jeśli zamawiający planuje udzielenie kilku zakupów, ale stanowią one jedno zamówienie w ustawowym rozumieniu – mamy takie samo grono wykonawców, podobny czas i podobny przedmiot – po prostu sięgamy do reguł ustawowych.
Czytaj dalej

O prawie do odwołań w zamówieniach bagatelnych

Nadszedł czas, żeby coś napisać o nowej ustawie. Nie, nie będzie to na razie normą, ale od czasu do czasu… Przy okazji wyjaśnienie dotyczące tagów dodawanych do poszczególnych tekstów. System, jaki przyjąłem u zarania „szponów” opierał się na numeracji artykułów z ustawy Pzp. Nowa ustawa, a więc i nowe numery. Być może kiedyś coś z tym więcej zrobię, teraz rozwiązanie tymczasowe – numerki z nowej ustawy będą poprzedzone wykrzyknikami.

Nic to, weźmy się do meritum. Z dużym zainteresowaniem przeczytałem w jednym z ostatnich numerów „Doradcy” tekst Małgorzaty Stręciwilk o środkach ochrony prawnej w nowej ustawie. Jedno niewinne zdanie zwróciło moją uwagę – stwierdzenie, że dotąd w zakresie zamówień na usługi społeczne odwołania nie przysługiwały. Tymczasem nie sposób nic tak jednoznacznego stwierdzić – można uznać, że w ocenie KIO nie przysługują, ale warto pamiętać, że mamy wyrok sądu zawierający odmienne stanowisko (w opinii niektórych – w tym także i w mojej – słuszny). Rację jednak ma autorka co do tego, że w nowej ustawie problemu takiego nie będzie – zamówienie na usługi społeczne poniżej progu 750 000 będzie bez wątpliwości postępowaniem ustawowym, w którym odwołania będą dopuszczalne.
Czytaj dalej