O manipulowaniu cenami cząstkowymi

Dawno temu, w 2011 roku, pisałem w „szponach” o „zbrodni odrębnych kryteriów cenowych”. Wskazywałem tam przede wszystkim na to, że wykonawca chcąc zdobyć jak najwięcej punktów w przetargu może manipulować cenami ofertowymi ocenianymi w różnych kryteriach – w oderwaniu od faktycznej wartości wycenianych dostaw czy usług. Ale taka manipulacja w kryteriach to tylko jeden problem. Nawet tam, gdzie zamawiający nie ma odrębnych kryteriów cenowych, i tak ryzyko manipulacji się pojawia. Tym razem jednak nie po to, aby przetarg wygrać, ale po to, aby wcześniej dostać kasę albo po to, aby wyżej wycenić te elementy zamówienia, których prawdopodobieństwo realizacji jest wyższe, a niżej – te, co do których są spore szanse, że ich w ogóle nie będzie się wykonywać (albo będzie ich mniej). Jednym słowem, aby przyspieszyć i zmaksymalizować zyski (zresztą, przecież takie działanie też pomaga wygrać przetarg – dostając wcześniej pieniądze, można zmniejszyć ryzyko i koszty finansowe, a przez to i cenę). Ten wątek też się w „szponach” pojawił w 2011 roku.

Od publikacji tamtych tekstów minęło osiem lat i mam wrażenie, że w międzyczasie sposób traktowania takich manipulacji ujednolicił się w sposób bardzo pozytywny i to ujednolicenie mocno okrzepło. Mam wrażenie, że dziś mało który wykonawca zdecydowałby się na zagranie będące przedmiotem pierwszego z podlinkowanych wyżej artykułów, mając świadomość, że w przetargu o tak dużej wartości na pewno ktoś się od takiej praktyki odwoła (jeśli nie zakwestionuje jej sam zamawiający), a wynik postępowania przed KIO będzie przesądzony. Kluczem jest przepis o obowiązku odrzuceniu oferty, jeśli stanowi ona czyn nieuczciwej konkurencji. A czynem nieuczciwej konkurencji jest działanie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, które zagraża lub narusza interes innego przedsiębiorcy lub klienta. Tego typu działania, polegające na manipulacji cenami, z pewnością tę definicję spełniają – są one sprzeczne z dobrymi obyczajami i naruszają interes konkurentów lub zamawiającego (zależnie od konkretnego przypadku, zazwyczaj jednak zarówno konkurentów, którym trudniej ubiegać się o zamówienie w konfrontacji z nieuczciwym wykonawcą, jak i zamawiającego, który musi płacić wcześniej i więcej ryzykować).
Czytaj dalej

Zaliczka a płatność z góry

Zaledwie kilka miesięcy temu, w październikowym numerze „Zamówień Publicznych. Doradcy” ukazał się mój artykuł na regulacji ustawowej dotyczącej zaliczek (art. 151a Pzp), a już życie zdążyło wytknąć mi palcem problemy związane z tą regulacją, których w tekście nie przewidziałem. Zetknąłem się ze stanowiskiem, że skoro umowa nie traktuje o zaliczce, ale o płatności z góry, przedmiotowa regulacja się nie stosuje – chodziło tu konkretnie o zakaz udzielania zaliczek w przypadku zamówienia udzielanego w trybie zamówienia z wolnej ręki.

Jasne, sam przepis nie należy do najszczęśliwszych. Co prawda jest planowana jego zmiana, ale ma dotyczyć (przynajmniej na to wskazuje projekt założeń projektu ustawy o zmianie ustawy) tylko poruszanej już tutaj kwestii zaliczek w przypadku zamówień z zakresu działalności twórczej lub artystycznej. Cóż, wypada zatem nauczyć się żyć z art. 151a i problem postawiony w pierwszym akapicie rozstrzygnąć, skoro pewnie nie jednej osobie przyjdzie się z nim zmierzyć w praktyce zamówieniowej.
Czytaj dalej

Zaliczki na poczet wykonania zamówienia publicznego

Na marginesie moich szponowych rozważań zapraszam wszystkich do lektury najnowszego numeru miesięcznika „Zamówienia Publiczne. Doradca”. W nim zaś szczególnie mojego tekstu na temat zaliczek na poczet wykonania zamówienia publicznego. Nie mam zamiaru tu przepisywać tego tekstu, chciałbym tu poruszyć tylko pokrótce dwie kwestie: sens samego przepisu art. 151a Pzp i to, co mnie w nim boli.

Gdy chodzi o wspomniany wyżej „sens”, to z jednej strony trudno nie zrozumieć autorów projektu nowelizacji, na mocy której wprowadzono zaliczki do Pzp, ponieważ faktycznie z możliwością stosowania zaliczek przez jednostki sektora finansów publicznych było rozmaicie. Pojawiały się różne interpretacje, a niektórym prawo wprost zabraniało takich zaliczek stosować. Jednoznaczne zatem wyjaśnienie tej kwestii było zasadne. Można jednak się zastanawiać, czy akurat Prawo zamówień publicznych było najlepszym miejscem do umieszczania takiej regulacji i czy nie lepiej było umieścić nieco bardziej ogólnej reguły w tym względzie w przepisach o finansach publicznych.
Czytaj dalej

Zaliczka dla Artysty

Od nowelizacji upłynie niedługo już pół roku, tymczasem jedna z niedoróbek, które przy okazji skądinąd słusznych niekiedy zmian się pojawiły, aktualnie wypłynęła na szerokie wody świadomości publicznej. Ba, doczekała się „odpowiedzi” miłościwie nam panującego Prezesa UZP.

14 maja pojawiły się bowiem jednocześnie dwa teksty: wywiad w krakowskiej edycji Gazeta.pl z Magdą Sroką oraz artykuł Katarzyny Skrzydłowskiej-Kalukin w „Dzienniku Gazecie Prawnej” pt. „David Bowie w Polsce? Niech wygra przetarg”. Oba dotyczyły identycznego problemu – zarówno Magda, jak i autorka artykułu w „Dzienniku” wskazywali na nieracjonalność zapisu art. 151a ust. 3 ustawy Pzp, w którym mowa o tym, że nie można udzielać zaliczek wykonawcom wybranym w trybie zamówienia z wolnej ręki lub negocjacji bez ogłoszenia. Autorka artykułu w „Dzienniku” pozwoliła sobie przy tym na odrobinę ironii: aby udzielić zaliczki Davidowi Bowie, musiałaby zorganizować przetarg na koncert Davida Bowie.
Czytaj dalej