O pismach składanych na rozprawach

Cóż, trafiła mi się przyjemność trafienia przed KIO już w pierwszym tygodniu orzekania „epidemicznego”. Spraw zaległych przez dwa miesiące nagromadziło się im tam mnóstwo, przetargi trzeba odblokować, wszyscy liczą na sprawne działanie. I sprawnego działania zaznałem. Co prawda w oblikowanych na stronie KIO wytycznych epidemicznych znajdziemy tylko zalecenia, ale wiele z nich daje wszystkim do myślenia i skłania strony do tego, aby zrobić wszystko, aby sama rozprawa nie była miejscem wielkiego starcia, ale podsumowaniem sprawy, które raz dwa się zamknie. Przynajmniej w tym jednym, moim przypadku.

Jednym ze zwyczajów, który w „normalnych” czasach jest bardzo rozpowszechniony, jest składanie odpowiedzi na odwołanie czy pism procesowych podczas posiedzenia, mimo że w wielu przypadkach jest to możliwe wcześniej. Rozumiem oczywiście motywy. Wszystko po to, aby działając zgodnie z prawem ograniczyć czas, który przeciwnik będzie miał na analizę argumentów i znalezienie na nie dobrej odpowiedzi. Jednak w mojej ocenie (cóż, może jestem za stary albo za staroświecki) w gruncie rzeczy to sztuczka mająca na celu utrudnienie wydania uczciwego wyroku.
Czytaj dalej

O tajemnicy w odwołaniu

Zjawisko zastrzegania tajemnicy przedsiębiorstwa w postępowaniach o udzielenie zamówienia publicznego jest dość powszechne. Swego czasu kilka tekstów na ten temat pojawiło się w „szponach”, przede wszystkim o tym, czy tajemnica w zamówieniach w tak szerokim zakresie powinna się pojawiać oraz o problemie odwoływania się wobec czynności wykonanych na podstawie zastrzeżonych informacji lub odwoływania się wobec takiego zastrzeżenia (ostatni raz chyba dwa lata temu). Dziś krok dalej.

Mianowicie, co gdy nie chodzi o zastrzeżenie tajemnicy przedsiębiorstwa w ofercie, ale część treści odwołania (z natury rzeczy – nie zarzutów, ale uzasadnienia) objęta jest taką tajemnicą? W normalnej sytuacji w postępowaniu osobą podejmującą decyzję, czy zastrzeżenie zasługuje na uwzględnienie jest zamawiający. Tutaj jednak sprawa ma się nieco inaczej. Wszak odwołanie to korespondencja kierowana przez odwołującego do Krajowej Izby Odwoławczej. Zamawiający dostaje tylko kopię takiego odwołania. Ale jednocześnie ma obowiązek udostępnić tę kopię innym uczestnikom postępowania. Co teraz? Czy również ma podjąć decyzję, co z tą tajemnicą począć?
Czytaj dalej

O związaniu zarzutami odwołania

W dawnych czasach art. 191 ust. 3 Pzp, który zawierał wówczas zasadę związania arbitrów zarzutami zawartymi w (wówczas jeszcze) proteście, nakazywał także arbitrom wzięcie pod uwagę z urzędu okoliczności, które skutkują unieważnieniem postępowania. Zasada związania KIO zarzutami zawartymi w odwołaniu nadal znajduje się w ustawie (obecnie art. 192 ust. 7 Pzp), natomiast wspomniany wyjątek od niej usunięto w 2008 roku. Zniknęły od tego czasu dwa dość popularne wówczas problemy – polegające na poszerzaniu zarzutów w odwołaniu w stosunku do złożonego wcześniej protestu (co i tak było skazane na odrzucenie), a także polegające na „wrzucaniu” podczas rozpatrywania odwołania (głównie widząc, że sprawa zmierza w kiepskim kierunku) dodatkowych zarzutów zmierzających do unieważnienia postępowania, te bowiem arbitrzy musieli wziąć pod uwagę, mimo iż wcześniej podnoszone nie były. Nie ma już protestów, nie ma już możliwości, by KIO orzekała w zakresie wykraczającym poza odwołanie.

Wciąż jednak w zakresie związania zarzutami pojawiają się inne, może nieco mniej dotkliwe problemy. Tutaj zajmę się dwoma z nich, które wyglądają na zdarzające się najczęściej. Na początek rzut okiem na art. 180 ust. 3 Pzp: „odwołanie powinno wskazywać czynność lub zaniechanie czynności zamawiającego, której zarzuca się niezgodność z przepisami ustawy, zawierać zwięzłe przedstawienie zarzutów, określać żądanie oraz wskazywać okoliczności faktyczne i prawne uzasadniające wniesienie odwołania”. Powtórzone to jest w § 4 rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów z 22 marca 2010 r. w sprawie regulaminu postępowania przy rozpatrywaniu odwołań.
Czytaj dalej

O dostępności systemu środków ochrony prawnej i cnocie cierpliwości

Do opublikowanego kilka miesięcy temu dokumentu „Propozycje zmian w ustawie Prawo Zamówień Publicznych” (z 2 stycznia 2012 r., w odróżnieniu od dotyczącego innej tematyki, a o identycznym tytule z 6 czerwca 2012 r.) pisałem już tutaj kilkakrotnie – pierwszy raz tutaj. Wspomniałem tam na marginesie o burzącej się we mnie krwi przy lekturze ostatniego akapitu na stronie czwartej dokumentu, zawierającego Prezesowy pean na swoją własną cześć – a dotyczący wyjątkowej efektywności naszego systemu środków ochrony prawnej.

Zresztą, co tu opisywać, zacytujmy: W raporcie Komisji Europejskiej pt. „Ocena skutków i skuteczności przepisów UE dotyczących zamówień publicznych” polski system ochrony prawnej został wskazany jako jeden z systemów z najkrótszym czasem trwania procedur odwoławczych oraz system z najniższymi kosztami związanymi z korzystaniem ze środków ochrony prawnej. I tak dla przykładu, w Polsce czas, jaki organ pierwszej instancji, czyli Krajowa Izba Odwoławcza, ma na rozpatrzenie wniesionego odwołania wynosi 15 dni, podczas gdy we Włoszech jest to do 18 miesięcy w przypadku rozpatrywania odwołania przez regionalne sądy administracyjne. (…) Z raportu Komisji wynika więc, że mamy jedne z najkrócej trwających i najtańszych procedur udzielania zamówień publicznych oraz gwarantujących szeroką ochronę i sprawnych system rozpoznawania odwołań wnoszonych przez wykonawców. (swoją drogą, oryginalny dokument – „Evaluation Report: Impact and Effectiveness of EU Public Procurement Legislation” – wraz z podumowaniem w języku polskim znaleźć można na stronach Komisji).
Czytaj dalej

O protokołowaniu

Na długi weekend tekst nieco lżejszy i niezbyt merytoryczny, aczkolwiek związany z zamówieniami :) Jakiś czas temu, narzekałem na smutny los zamawiacza, który nieraz musi targać na swoich plecach tony dokumentacji, m.in. w celu przedłożenia oryginałów papierów przed KIO. Życie jednak nie jest aż tak złe – UZP przyjmuje (acz chyba niezbyt chętnie) dokumentację w formie skanów potwierdzonych za zgodność z oryginałem za pomocą odpowiedniego (certyfikowanego i kwalifikowanego) podpisu elektronicznego. Nie ma zresztą innego wyjścia. Wysyłać do KIO kopii akt w takiej formie dotąd nie próbowałem, ale w zasadzie formalnych przeszkód być nie powinno (wypada jednak zadbać o wygodę orzekających przynajmniej w tym zakresie, w jakim jest to niezbędne). A mając się stawić przed KIO z oryginałami można pisać do Prezesa Izby z prośbą o zgodę na przywiezienie tej części dokumentacji w formie kopii elektronicznych, której zarzuty odwołania nie dotyczą – i zwykle taką zgodę się dostaje.

W zeszłym tygodniu korzystałem właśnie z takiej możliwości, dźwigając dzięki temu tylko jedną torbę z kilkoma segregatorami, szczęśliwie pozostawiając w firmie ogromne pozostałości wcześniejszego etapu. Mi było lżej (choć pani przewodnicząca nieco zdziwiła się brakiem papierowego wniosku, w którym chciała sprawdzić prawidłowość umocowania pełnomocnika jednego z przystępujących). Natomiast siedząc przed Izbą przez dwa dni dokonałem innego spostrzeżenia. Pozostawiając na boku rozmaite merytoryczne opinie o działalności Izby, w przynajmniej jednym aspekcie trzeba okazać jej członkom współczucie.
Czytaj dalej

O cofaniu odwołań i składaniu dokumentacji jeszcze raz

Moje zeszłotygodniowe rozterki okazały się odrobinę przesadzone. Przynajmniej w jednym zakresie, tj. dotyczącym formy, w jakiej należy składać wycofanie odwołania. Zapomniałem bowiem o akcie prawa, do którego sam zaglądam niezmiernie rzadko, a mianowicie rozporządzeniu Prezesa Rady Ministrów z dnia 22 marca 2010 r. w sprawie regulaminu postępowania przy rozpoznawaniu odwołań. Jest sobie tam przepis § 7, zgodnie z którym każdą korespondencję do KIO w postępowaniu odwoławczym można kierować faksem lub mailem „z wyjątkiem wniesienia odwołania i zgłoszenia przystąpienia do postępowania odwoławczego przez wykonawcę”. Skoro zatem przepis wymienia wniesienie odwołania, a nie wymienia wycofania tegoż odwołania, nic nie stoi na przeszkodzie, aby faks uznać tutaj za wystarczający.

No, prawie nic. Albowiem faks jest wystarczający pod warunkiem że jednocześnie prześle się dokument faksowany również na piśmie. Zawsze zastanawiał mnie sens owego niezwłocznego potwierdzenia pisemnego w takich sytuacjach, ale to znowuż temat na odrębny tekst.
Czytaj dalej

Alternatywa dla siłowni

Ostatnio miałem przyjemność wizyty w pewnej centralnej instytucji, co prawda bezpośrednio z zamówieniami nie związanej, aczkolwiek niekiedy postępowania o udzielenie zamówień kontrolującej. Ogromnie zbudowała mnie wypowiedź jej przedstawiciela podczas dyskusji na temat potencjalnej kontroli zamówień: jeśli będą chcieli kontrolować, poproszą o kompletną dokumentację postępowania, jednakże będzie im niezmiernie miło gdy dostaną ją nie w wersji papierowej, ale skanów.

Tymczasem w codziennym życiu zamówieniowca (czy to po stronie wykonawcy, czy to po stronie zamawiacza) papiery przytłaczają. Wniosek o dopuszczenie? Na papierze. Oferta? Na papierze. Kontrola uprzednia? Kopia dokumentacji na papierze. KIO? Nie dość, że kopia dokumentacji na papierze, to jeszcze oryginały przywieźć i pokazać. Problem przytłaczania rzecz jasna narasta wraz ze skalą zamówień. Im więcej zamówień – tym więcej drobnych, ale niezmiernie licznych papierów. Im większe zamówienie – tym większe te papiery. Wniosek o dopuszczenie do udziału w postępowaniu od przyzwoitego międzynarodowego konsorcjum w dużym przetargu może liczyć kilkaset czy nawet kilka tysięcy stron (parę dobrych segregatorów). A wniosków zwykle jest więcej niż jeden… Gdy przychodzi do ich kopiowania (czy to przez zamawiacza na potrzeby KIO czy UZP, czy to przez wykonawcę na potrzebę wyszukania byków w papierach konkurencji) – głowa boli od samego myślenia o tym, nie mówiąc o rękach/kręgosłupie od realizacji w praktyce. Nie wspominając o zmarnowanym czasie…
Czytaj dalej