Noga dalej w „elewacji”, więc znowuż krótko :) Kilka tygodni temu Prezes UZP opublikował kolejny projekt założeń projektu ustawy o zmianie ustawy Pzp. Jednym z podkreślanych przez Prezesa elementów tych założeń jest postulat zmian umożliwiających prowadzenie w pełni elektronicznych postępowań o udzielenie zamówień publicznych. Wymiernych korzyści takiej elektronizacji Prezes wymienia sporo – m.in. to, że będzie taniej i szybciej. I nie zamierzam tego krytykować, wszak sam nieraz już płakałem w szponach o głębokim pragnieniu zmian w tym kierunku (o, choćby w listopadzie ubiegłego roku czy na marginesie jednej z marcowych notek). Problem w tym, że Prezes jedną ręką słusznie postuluje, a drugą ręką… tłamsi zdobycze w tym zakresie.
Sam już kilka miesięcy przed KIO nie byłem, gdy jednak załatwiałem tam ostatnie swoje sprawy, praktyka była dość przyjazna użytkownikowi. Mimo iż żaden przepis tego nie przewidywał, można było poprosić Izbę o przesłanie odpisu wyroku mailem (albo faksem), a Izba (a raczej obsługa administracyjna Izby w ramach UZP) prośbę taką realizowała. Po wysłaniu wyroku listem można było liczyć na maila z jego wordowską wersją czy faks. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, iż było to istotne udogodnienie, wszak dzięki temu strona otrzymywała odpis nawet kilka dni wcześniej niż pisemnie (listem) – a nawet dzień czy dwa są w zamówieniach cenne, bo terminy zwykle gonią, a ustawowy termin trzech dni na wysłanie orzeczenia zwykle nie jest dotrzymywany. A nieraz zdarzają się wyroki, w których sama sentencja nie starczy i to z uzasadnienia zamawiający musi wyczytywać, co właściwie ma zrobić.
Czytaj dalej