O rzekomej informatyzacji i odbiurokratyzowaniu zamówień

Noga dalej w „elewacji”, więc znowuż krótko :) Kilka tygodni temu Prezes UZP opublikował kolejny projekt założeń projektu ustawy o zmianie ustawy Pzp. Jednym z podkreślanych przez Prezesa elementów tych założeń jest postulat zmian umożliwiających prowadzenie w pełni elektronicznych postępowań o udzielenie zamówień publicznych. Wymiernych korzyści takiej elektronizacji Prezes wymienia sporo – m.in. to, że będzie taniej i szybciej. I nie zamierzam tego krytykować, wszak sam nieraz już płakałem w szponach o głębokim pragnieniu zmian w tym kierunku (o, choćby w listopadzie ubiegłego roku czy na marginesie jednej z marcowych notek). Problem w tym, że Prezes jedną ręką słusznie postuluje, a drugą ręką… tłamsi zdobycze w tym zakresie.

Sam już kilka miesięcy przed KIO nie byłem, gdy jednak załatwiałem tam ostatnie swoje sprawy, praktyka była dość przyjazna użytkownikowi. Mimo iż żaden przepis tego nie przewidywał, można było poprosić Izbę o przesłanie odpisu wyroku mailem (albo faksem), a Izba (a raczej obsługa administracyjna Izby w ramach UZP) prośbę taką realizowała. Po wysłaniu wyroku listem można było liczyć na maila z jego wordowską wersją czy faks. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, iż było to istotne udogodnienie, wszak dzięki temu strona otrzymywała odpis nawet kilka dni wcześniej niż pisemnie (listem) – a nawet dzień czy dwa są w zamówieniach cenne, bo terminy zwykle gonią, a ustawowy termin trzech dni na wysłanie orzeczenia zwykle nie jest dotrzymywany. A nieraz zdarzają się wyroki, w których sama sentencja nie starczy i to z uzasadnienia zamawiający musi wyczytywać, co właściwie ma zrobić.
Czytaj dalej

O dostępności systemu środków ochrony prawnej i cnocie cierpliwości

Do opublikowanego kilka miesięcy temu dokumentu „Propozycje zmian w ustawie Prawo Zamówień Publicznych” (z 2 stycznia 2012 r., w odróżnieniu od dotyczącego innej tematyki, a o identycznym tytule z 6 czerwca 2012 r.) pisałem już tutaj kilkakrotnie – pierwszy raz tutaj. Wspomniałem tam na marginesie o burzącej się we mnie krwi przy lekturze ostatniego akapitu na stronie czwartej dokumentu, zawierającego Prezesowy pean na swoją własną cześć – a dotyczący wyjątkowej efektywności naszego systemu środków ochrony prawnej.

Zresztą, co tu opisywać, zacytujmy: W raporcie Komisji Europejskiej pt. „Ocena skutków i skuteczności przepisów UE dotyczących zamówień publicznych” polski system ochrony prawnej został wskazany jako jeden z systemów z najkrótszym czasem trwania procedur odwoławczych oraz system z najniższymi kosztami związanymi z korzystaniem ze środków ochrony prawnej. I tak dla przykładu, w Polsce czas, jaki organ pierwszej instancji, czyli Krajowa Izba Odwoławcza, ma na rozpatrzenie wniesionego odwołania wynosi 15 dni, podczas gdy we Włoszech jest to do 18 miesięcy w przypadku rozpatrywania odwołania przez regionalne sądy administracyjne. (…) Z raportu Komisji wynika więc, że mamy jedne z najkrócej trwających i najtańszych procedur udzielania zamówień publicznych oraz gwarantujących szeroką ochronę i sprawnych system rozpoznawania odwołań wnoszonych przez wykonawców. (swoją drogą, oryginalny dokument – „Evaluation Report: Impact and Effectiveness of EU Public Procurement Legislation” – wraz z podumowaniem w języku polskim znaleźć można na stronach Komisji).
Czytaj dalej