O skuteczności KIO

Tak się zdarzyło, że ostatnio dwa razy miałem okazję myśleć o skuteczności KIO – m.in. po lekturze tekstu Sławomira Wikariaka z „Dziennika Gazety Prawnej” sprzed dwóch tygodni (19 września, „Najszybszy sąd w Polsce”). Tytuł tekstu z DGP mówi sam za siebie: KIO działa jak na polskie warunki bardzo szybko – średni czas rozstrzygnięcia odwołania wynosi zaledwie 16 dni.

Czy to dobrze? Oczywiście. Postępowania o zamówienie publiczne nie są postępowaniami, które można odłożyć na półkę i czekać miesiącami, co się stanie. Po pierwsze są potrzeby zamawiających, którzy zwykle są zainteresowani jak najszybszym rozpoczęciem realizacji kontaktów (choć oczywiście nieraz już na starcie są spóźnieni). Po drugie są potrzeby wykonawców, którzy w warunkach zmieniającego się rynku i nowych możliwości też nie mogą utrzymywać cen i gotowości do realizacji zamówienia w nieskończoność.

Znakomicie zatem, że KIO orzeka tak szybko. Niestety, nie zawsze (nie tylko jako strony) można być zadowolonym z orzeczeń Izby. Przykłady chyba nadmiernego oszczędzania czasu już kilkakrotnie na łamach „szponów” przywoływałem. Na przykład półtora roku temu pisałem o tym, że warto czasami wyznaczyć termin posiedzenia dzień czy dwa później, aby czas na ewentualny sprzeciw odwołującego upłynął zanim wyjedzie się do Warszawy.

Oczywiście, narzekamy niekiedy na jakość orzecznictwa (i sam też planuję ponarzekać w którymś z najbliższych tekstów). Nie sądzę jednak, aby szybkość orzekania miała tu decydujący wpływ (choć być może opisana tutaj przed kilkoma miesiącami była efektem tendencji do duszenia postępowań w zarodku, aby czas zaoszczędzić). Zastanawiam się jednak, jak wpłynęłaby na czas orzekania podstawowa reforma, którą należałoby w KIO wprowadzić, aby poprawić jakość orzecznictwa – wprowadzenie składów trzyosobowych mogłaby członków KIO bardziej obciążyć i przez to nieco KIO spowolnić.

Mimo wszystko bardzo sobie cenię szybkość działania KIO. Niepewność trwa krótko, rozstrzygnięcie przychodzi szybko. Myślę tylko, że niewiele byśmy stracili, gdyby średnia czasu wydania orzeczenia wynosiła parę dni więcej, jeśli dzięki temu KIO zapewniłoby taki czas na zajmowanie stanowisk, aby nie czytać odpowiedzi na odwołania czy pism procesowych przystępujących podczas piętnastominutowej przerwy w posiedzeniu i nie decydować na chybcika o sprzeciwie albo uwzględnieniu. Aby w przypadku braku sprzeciwu Izba miała czas na zniesienie terminu rozprawy. No i aby sama nieco głębiej zastanowiła się nad problemem i przygotowała do jego rozstrzygnięcia.

8 komentarzy do: “O skuteczności KIO

  1. Lepiej mogłoby być zawsze. W takich sprawach, jakie wspominasz (np. gdy jest potrzebny czas na złożenie sprzeciwu) faktycznie KIO mogłoby „wziąć oddech” i wyznaczać termin nieco późniejszy. Głębia rozważenia problemu także czasem mogłaby być lepsza.

    Natomiast praktyka przed sądami powszechnymi każe mi napisać, że wolę sprawę rozpatrzoną nie do końca dokładnie (powiedzmy, że nie na pół, ale między 75-90% gwizdka) w dwa tygodnie, niż tak samo dokładnie rozpatrzoną sprawę toczącą się w jednej instancji przez cztery lata.

  2. Termin sprawy jest wyznaczany do kilku dni po wplywie odwolania. KIO nie wie, bo skad to wiedziec, ze zamawiajacy uwzgledni odwolanie, bedzie zgloszone przystapienie i bedzie taka czynnosc jak wezwanie do sprzeciwu. To sie dzieje juz po wyznaczonym terminie, ktorego zmiana czesto nie jest mozliwa, bo sa juz nowe sprawy na wokandzie, a ilosc sal jest ograniczona. Chociaz uwazam, ze postulat, aby przesunac wtedy taka sprawe jest jak najbardziej zasadny. Ja czesto dzwonie do przystapujacego i po prostu pytam czy beda wnosic sprzeciw. Jak nie, prosze zeby takie oswiadczenie napisali do KIO i do mnie. Z ta jakoscia orzecznictwa to jest tak, ze jak pisano rowniez w GP, chyba Pan Wikariak, ze spraw jest o 1000 wiecej a czlonkow KIO ciagle tyle samo, albo i mniej, bo znowu ktos odszedl. Sklady trojkowe niewiele pomoga, pomoze odciazenie i zapewnienie odpowiednich warunkow do pisania jakosciowych orzeczen, a nie cisnienie na szybkosc. Wydluzenie czasu na rozpoznanie sprawy do 20 dni, az tak by moim klientom zycia nie utrudnilo.

  3. A i co do odpowiedzi na odwolanie, teraz jest taka praktyka w KIO, ze zamawiajacy dostaja wezwania do ich zlozenia i ja czesto dostaje odpowiedz na kilka dni przez terminem, co moim zdaniem powinno byc standardem w kazdej sprawie, tez dla stanowiska przystepujacego. Mozna byloby to jako oblig wprowadzic do ustawy, np. z rygorem pominiecia. Plus tego tez jest taki, ze czesto z klientem na spokojnie moge zdecydowac czy nie cofnac odwolania.

      • Dlatego powinno byc to w ustawie Pzp, np. na 3 dni przez wyznaczonym terminem na wokandzie z rygorem pominiecia. Dostaje pisma w roznych terminach, mozna byloby to tez ujednolicic, zamawiajacy ma przedlugi czas na dokonanie swoich czynnosci, a potem jak jest odwolanie, to prosby o przedluzenie. Ja mam 5/10 dni na sporzadzenie odwolania, zamawiajacy powinien miec tyle samo, dla zachowania zasady rownego traktowania ;-))

  4. Jak ma się do terminów sytuacja wykonawcy? W przetargach poniżej progów wygląda to wręcz dramatycznie – wynik przychodzi w piątek, zazwyczaj 5 minut przed wyjściem z pracy pracownika Zamawiającego. W 90% procentach przypadków dokumenty składane w trakcie postępowania, po otwarciu ofert (złożenie, wyjaśnienie, uzupełnienie) są udostępniane na wniosek, po wyborze oferty. Zwracam się więc o takie dokumenty, ale otrzymuję je dopiero w poniedziałek, bynajmniej nie rano o 7.45, raczej bardziej koło południa, czyli tak o 13.00. Mam więc samodzielnie 1 dobę (5 dni upływa w środę o 23.59) na analizę tego, co Zamawiający rękoma kilku ludzi wałkuje przez 2-3 tygodnie i sensowne napisanie zarzutów, po to, by prawnik przez kolejną dobę je zatwierdził i ewentualnie po drobnych modyfikacjach wysłał do KIO, albo też uznał, że należy dokonać w nich zmian, o czym informuje mnie w środę o 14.00 z zaznaczeniem, że jest dostępny do godz. 16.00.
    Może warto byłoby pomyśleć o wydłużeniu ww. terminu, wówczas Zamawiający może zmieniliby swoje nastawianie do szeregu popełnianych przez siebie zaniedbań mając świadomość, że jakość ewentualnego odwołania (o ile takowe zostanie złożone) i tak będzie pozostawiać wiele do życzenia.
    Nawiasem pisząc rzadko kto po naszej stronie ma dostęp lexa czy nawet płatnych portali z dziedziny pzp, toteż odnalezienie w gąszczu informacji z googla rzetelnych danych graniczy z cudem.

    • Terminy na złożenie odwołania to inna historia. Przy czym nie wiem, czy trzeba przy nich manipulować (choć termin 5 dni poniżej progów jest dość zaporowy, lepszy byłby chociaż 7-dniowy), ale na pewno jest problem z udostępnianiem dokumentacji postępowania. Nowa ustawa jeszcze dodatkowo to popsuła. O tym zresztą pisałem i pewnie do tematu wrócę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *