Art. 112 kodeksu cywilnego jest przepisem dość jasnym. Jeśli ktoś komuś wyznacza rok czasu na zrobienie czegoś, a dziś mamy 6 marca 2023 – zleceniobiorca ma czas na wykonanie do 6 marca 2024 do końca dnia. Zresztą, zasada odnosi się także do tygodni (od poniedziałku do poniedziałku), czy miesięcy (od 6 marca do 6 kwietnia). A w powiązaniu z art. 113 kc – także do „półmiesięcy”. A ponieważ w zamówieniach publicznych zasady wynikające z kc stosujemy przy braku innych uregulowań, również i ta w większości wypadków ma zastosowanie. Jeśli przepis mówi o dokumencie wystawionym najwcześniej na 6 miesięcy przed datą jego złożenia, to od 6 marca 2023 cofamy się wstecz do 6 września 2022 i jeśli dokument tego dnia był wystawiony, zamawiającemu musi wystarczyć. Analogicznie w umowie (a tu w związku z jakże sensownymi nowymi przepisami ta zasada zyskała na znaczeniu) – jeśli wyznaczamy termin wykonania na pół roku to datą graniczną od 6 marca 2023 jest 6 września 2023.
Czy tak jest jednak zawsze? Jeśli zamawiający będzie żądał w warunku zamówienia aby wykonawca lub osoba skierowana do realizacji zamówienia wykonywała już wcześniej określone czynności i robiła to przez minimum rok, to co zamawiający powinien zrobić, jeśli w wykazie usług czy osób wyczyta, że owe czynności były realizowane od 1 stycznia do 31 grudnia 2022? Był to rok czy nie był? Zabrakło jednego dnia czy nie zabrakło?
Nigdy nie spodziewałem się, że będę musiał zastanawiać się nad takimi problemami, ale niestety i taka przypadłość na mnie spadła. I okazało się, że nie jestem pierwszy. W mojej opinii w takiej sytuacji naprawdę trudno się czepiać – bo przecież jeśli zajrzymy do słownika języka polskiego to okres od 1 stycznia do 31 grudnia będzie jak w pysk dał właśnie rokiem. Inaczej będziemy ocierać się o absurd – porzućmy na chwilę „rok” i podstawmy w to miejsce „tydzień”. Gdy ktoś napisze, że robił coś od poniedziałku do niedzieli, czy to nie będzie robienie czegoś przez tydzień? Czy trzeba będzie jednak uznać, że wymagane jest 8 dni, wbrew zdrowemu rozsądkowi?
Przeszukałem orzecznictwo KIO i znalazłem tylko jeden wyrok w takiej sprawie, w której odnoszono się do art. 112, a które nie dotyczyła terminów bardziej oczywistych (jak ten wyżej wspomniany liczony wstecz termin na wystawienie dokumentów). 12 lipca 2017 Izba wydała orzeczenie w sprawie KIO 1244/17 i stwierdziła: „Odnosząc się do zarzutu nie wykazania właściwego okresu realizacji zamówienia, to w ocenie Izby zarzut ten opiera się o własną interpretację siwz dokonaną przez odwołującego. Rzeczywiście warunek zawierał wskazanie, że chodzi o usługę całoroczną, a skoro tak, to wskazanie wartości z okresu 1 lipca 2015 – 30 czerwca 2016 r. obejmuje cały rok i w ocenie Izby nie brakuje w nim ani jednego dnia.” Dodajmy, że tam zamawiający oczekiwał realizacji usługi „całorocznej (przez okres 12 miesięcy)”.
Nie ma w tym wyroku żadnego innego uzasadnienia, ale zapewne KIO przekonał Zamawiający, który argumentował, że okres zawarty w warunku to nie jest termin w rozumieniu kodeksu cywilnego i nie obowiązują reguły z niego wynikające, tylko chodzi o „normalne” miesiące. Odwołujący powoływał się na art. 112 kc, ale KIO nie przekonał. I bardzo się cieszę, bo każde inne orzeczenie byłoby orzeczeniem sprzecznym ze zdrowym rozsądkiem. A na dodatek zgadzam się z tym zamawiającym – terminem był okres referencyjny, w którym to doświadczenie należało zdobyć, tj. 3 lata przed terminem składania ofert. Ów rok (12 miesięcy) terminem w rozumieniu kc. już po prostu nie był.
Warunek dotyczył usługi całorocznej, w związku z czym można byłoby zastosować regulację art. 114 Kc i przyjąć, że chodzi o 365 dni. Ewentualnie posiłkować się tym co wskazał Pan dalej w treści, czyli wyjaśnienie, że „całoroczna” rozumie się jako okres 12 miesięcy. Wówczas bazując na art. 114 Kc należałoby przemnożyć 12 miesięcy przez 30 dni. Jeżeli natomiast uznalibyśmy, że warunkiem koniecznym jest tutaj zachowanie ciągłości, to wówczas art. 114 odpada i robi się problem. W mojej ocenie albo szukamy argumentów na brak wymaganej ciągłości i stosujemy art. 114, albo niestety wymagamy doświadczenia od 1 stycznia do 1 stycznia.
Pozostając w temacie liczenia terminów zadziwia mnie inna kwestia – redakcja art. 509 ust. 2 Pzp, który stanowi, że „Jeżeli koniec terminu do wykonania czynności przypada na sobotę lub dzień ustawowo wolny od pracy, termin upływa dnia następnego po dniu lub dniach wolnych od pracy.” Niby regulacja analogiczna do tej określonej w art. 115 Kc, ale jednak na końcu zabrakło tego sformułowania „albo po sobocie”. O wiele kompletniejsze jest użyte w Kc „termin upływa następnego dnia, który nie jest dniem wolnym od pracy ani sobotą”. Całe szczęście w przypadku „niedomówień” ze strony Pzp można posiłkować się Kc.
W drugiej kwestii – to „po sobocie” chyba jednak może być zbędne, bo po sobocie zawsze mamy dzień ustawowo wolny od pracy. Ale oczywiście, w kc. zrobili to bardziej elegancko :)