O faktycznych potrzebach zamawiającego

Niedawno pisałem dla „Buduj z Głową” tekst o trudnym rozgraniczeniu pomiędzy obiektywnie uzasadnioną potrzebą zamawiającego i utrudnianiem uczciwej konkurencji. Chodziło o opis przedmiotu zamówienia, choć przecież tego typu problemy mamy także i w innych elementach zamówieniowego postępowania, np. warunkach udziału. W tym tygodniu trafił mi przed oczy wyrok KIO z 6 kwietnia ubiegłego roku, sygn. akt 547/18, który znakomicie wpasował się w wątek problemów ze sporządzaniem opisu przedmiotu zamówienia. Nie było jednak tak, że wykonawca oprotestowywał zbyt wysokie wymagania zamawiającego – o nie, tym razem to zamawiający po ocenie ofert chciał się pewne warunki zbagatelizować i zlekceważyć.

Sprawa była poniekąd kuriozalna. Przedmiotem zamówienia było wyposażenie specjalistycznej pracowni w sprzęt. Kilkadziesiąt pozycji asortymentowych, niektórych po kilka sztuk, a między tym wszystkim jedna drukarka laserowa. Miała spełniać różne wymagania, w tym mieć podajnik na 250 kartek. Zamawiający ocenił oferty, wybrał najkorzystniejszą, a konkurent się od tego wyboru odwołał, zarzucając odbieganie sprzętu oferowanego w zwycięskiej ofercie od wymagań zamawiającego w zakresie trzech pozycji asortymentowych. W tym drukarki, która miała podajnik na 150 kartek. KIO oczywiście odwołanie uwzględniła i nakazała ofertę odrzucić (uwzględniła także zarzut dotyczący innej pozycji asortymentowej, ale ponieważ o mostkach cyfrowych nie wiem absolutnie nic, to i trudno posłużyć mi się nimi jako przykładem).
Czytaj dalej

O „lub równoważnych”

W czwartkowej „Gazecie Prawnej” pojawił się tekst Sławomira Wikariaka „Przetargi na sprzęt medyczny na własnych zasadach”. Chodzi w nim o wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z 25 października w sprawie C-413/17. Sedno sprawy odnosi się do możliwości zawężania przez zamawiających parametrów zamawianego sprzętu medycznego i sugestii TS, że w „delikatnym obszarze zdrowia publicznego” pewne zamówieniowe zasady w tej mierze powinny być interpretowane przez pryzmat dbania o życie i zdrowia osób, które stanowią wartość nadrzędną.

Ale mnie zainteresowała przede wszystkim inna wzmianka w tekście: „Trybunał wskazał, że przepisy dyrektywy wymagają jedynie dodania słów „lub równoważny”.” I podkreślenie, że w polskim orzecznictwie wymaga się więcej, a więc – zbyt wiele :) Fakt, w dyrektywie (ale także i w naszej ustawie) nie ma nic więcej. Orzecznictwa krajowego, że powinno być więcej mamy mnóstwo. Także nieszczęsnych korekt finansowych nakładanych na tych, którzy owej równoważności nie opiszą. W wyroku będącym tematem przywołanego artykułu trybunał powołał się na przepis nakładający obowiązek dodania słów „lub równoważny”, ale temat tego, czy coś więcej powinno być opisane, w ogóle się nie pojawił – w stanie faktycznym sprawy taki wątek w ogóle nie zaistniał.
Czytaj dalej

O minimalnym poziomie niemierzalnej jakości

Gdy zamawiający kupuje windę, sofę albo papier, wymaganą minimalną jakość jest w stanie wyrazić za pomocą odniesień do konkretnych parametrów technicznych. Papier ma mieć określoną gramaturę, gładkość czy pylenie się, sofa ma być wykonana z materiału, który otrzymał odpowiedni wynik w testach na trudnozapalność lub wytrzymuje odpowiednią ilość cykli ścierania liczoną w skali Martindale’a, a winda ma odpowiednią wytrzymałość, szybkość, wykończenie itd. Sprawa prosta (pomijając fakt, że aby ustalić takie wymagania, konieczna jest odpowiednia wiedza o przedmiocie zamówienia).

Bywają jednak takie przedmioty zamówienia, w których takich progów jakości wyznaczyć się nie da. Zresztą, weźmy wspomnianą sofę – w przywołany wyżej sposób możemy ocenić materiały, z których jest wykonana, ale już nie ergonomię albo estetykę. Tutaj zerojedynkowych regułek, obiektywnych i dających się potwierdzić odpowiednimi testami skal oceny po prostu nie ma. Trzeba po prostu na sofie usiąść i spędzić na niej wystarczający czas – a ocena zawsze będzie zależeć od subiektywnych wrażeń. Analogicznie jest w przypadku wielu innych przedmiotów zamówienia – na przykład gdy chcemy ocenić jakość pracy prawnika, z którego usług chcemy skorzystać, albo szkoleniowca, który ma nas uczyć. W takich wypadkach zamawiający sięgają niekiedy (nie tak często jak powinni) po kryteria – no właśnie – subiektywne, niemierzalne.
Czytaj dalej

O prawie do odwołania w usługach społecznych poniżej 750 tys. euro – nieco bardziej praktycznie

Na początek małe post scriptum do tekstu z ostatniego poniedziałku. Pisałem tam, że nie znalazłem przypadku, aby KIO zajęło się odwołaniem wniesionym w zamówieniu na usługę społeczną o wartości poniżej 750 tys. euro. Okazuje się, że coś takiego się zdarzyło, tyle, że wyrok nie został opublikowany. Trop dostarczył tekst S. Wikariaka opublikowany na łamach GP w ostatni czwartek. Mianowicie w wyroku z 27 czerwca 2017 r. w sprawie o sygn. akt KIO 1127/17 Izba uwzględniła odwołanie wniesione w zamówieniu takiego rodzaju, a rozstrzygnięcie to zaskarżył Prezes UZP. Skargę oddalił Sąd Okręgowy w Olsztynie w wyroku z 25 sierpnia 2017 r., sygn. akt IX Ca 807/17 (pełen tekst tutaj), który potwierdził prawo do odwołania również w tego typu zamówieniach.

Jednak jak robić to w praktyce? Sytuacja będąca podstawą orzekania olsztyńskiego sądu może nam tu świetnie posłużyć jako przykład negatywny. KIO uwzględniło odwołanie, które wniesiono na czynność unieważnienia postępowania. Jednak w katalogu czynności, na które przysługuje odwołanie poniżej progów unijnych, wyrażonym w art. 180 ust. 2 Pzp, unieważnienia postępowania nie ma. Z tego powodu sąd postanowił wyrok KIO uchylić i odrzucić odwołanie. Bo przecież próg 750 tys. euro w usługach społecznych to także próg unijnych. A zatem w postępowaniach poniżej tego progu możliwość odwołania jest mocno ograniczona.
Czytaj dalej

O znakach towarowych

Jedną z fundamentalnych zasad Pzp jest zakaz wskazywania przez zamawiających w opisie przedmiotu zamówienia konkretnych produktów czy choćby nawet ich pochodzenia. Wyjątek stanowią – i to tylko w pewnym zakresie – zamówienia sektorowe czy zamówienia w zakresie obronności. Art. 29 ust. 3 Pzp określa, że jest to zakazane, chyba że jest to uzasadnione specyfiką zamówienia i (ten spójnik jest tu znaczący) nie można opisać przedmiotu zamówienia za pomocą dostatecznie dokładnych określeń. Jednak i w takim wypadku należy dopuścić stosowanie rozwiązań „równoważnych” (ocenę tego, jak stosować w praktyce „lub równoważne” zostawmy na inną okazję).

Przepis jest odrobinę absurdalny. Objawem tej absurdalności jest zakaz użycia konkretnej nazwy lub pochodzenia nawet wtedy, gdy „jest to uzasadnione specyfiką zamówienia”. Konieczne jest także spełnienie drugiego warunku (brak możliwości dokładnego opisu bez użycia nazwy), jak i dodanie sformułowania „lub równoważne”. Jeśli zatem uzasadnione specyfiką przedmiotu zamówienia jest dostarczenie tego jednego, jedynego konkretnego produktu, zamawiający musi – zgodnie z ustawą – dopuścić równoważne, a także pominąć nazwę tego produktu w opisie przedmiotu zamówienia.
Czytaj dalej

O rozwiązaniach równoważnych i ofertach wariantowych

Pierwszy tekst „w szponach zamówień” opublikowałem w marcu 2010 r. Cztery i pół roku temu, w tym czasie pojawiło się tu sporo ponad 200 tekstów. Dzisiaj sięgam po ostatni temat spośród tych, które wynotowałem sobie na samym początku. Oczywiście, to nie jest tak, że wszystkie opublikowane teksty były zaplanowane – przeciwnie, większość poruszonych tematów kolejkę rozpychała, albo wręcz wciskały się na jej czubek. Dlatego tak długo trwało zrealizowanie tych bodaj kilkudziesięciu, które wynotowałem sobie na początku. A ten przydługi wstęp jest tylko po to by usprawiedliwić się w związku z jednym problemem: mianowicie nie pamiętam już (a niestety, na początku różnie było z notowaniem źródeł), jaki konkretnie przypadek spowodował, że dzisiejszy temat trafił na listę. Czy to było orzeczenie, artykuł w prasie, pytanie ze szkolenia, czy po prostu przypadek z własnego lub „zaprzyjaźnionego” przetargu – nie mam pojęcia. Będzie więc mniej zaangażowania, a raczej edukacyjnie.

Chodzi o dwa pojęcia – równoważności i wariantowości – które użytkownik ustawy Pzp zmuszony jest odróżniać. W gruncie rzeczy oba pojęcia odnoszą się do podobnego zjawiska. „Oferta wariantowa” ma swoją definicję w ustawie (oferta przewidujący inny sposób realizacji zamówienia), „rozwiązanie równoważne” definicji nie posiada, ale oba te pojęcia opisują możliwość uzyskania określonego efektu za pomocą rozwiązania innego niż wskazane w siwz. Choć jednak na pozór znaczenie jest podobne, odnoszą się do różnych zakresów i mechanizmy nimi opisywane są stosowane w różnych okolicznościach (a także obwarowane różnymi wymogami względem zamawiającego i wykonawcy).
Czytaj dalej

O jajach

O jajach, dodajmy, sklasyfikowanych pod kodem CPV 03142500-3. W sąsiedztwie innych „produktów zwierzęcych” takich jak nasienie byków czy ślimaki. W przeciwieństwie jednak do tych ostatnich, jaja nieodmiennie kojarzą mi się ze świętami wielkanocnymi. Te ostatnie co prawda w tym roku aż proszą się o choinkę, a dziecko moje dzisiejszy dzień przezwało „śniegusem-dyngusem” i chętnie poszłoby porzucać się śnieżkami, jaj jednak na stole nie zabrakło (co najwyżej – z uwagi na remont, skończony zasadniczo w sobotę wieczorem – brakło jaj malowanych przez autora „szponów” :)). Co prawda ten tekst, w sieci pojawi się jutro, we wtorek poświąteczny (wszak w poniedziałek dzień ustawowo wolny od wszelkich katuszy zawodowych), jednak myślę, że temat jaj nie będzie wtedy jeszcze całkiem zdezaktualizowany :)

Kilka lat temu, podczas jednego ze szkoleń, które prowadziłem, głównym przykładem w temacie problemu łączenia czy dzielenia zamówień stały się zakupy artykułów spożywczych. Nie jest to niestety branża, w której na co dzień bym siedział – nie znam więc dobrze realiów rynku i być może zatem w niektórych sądach błądzę. Faktem jest jednak, że dyskusje na actuariusowym forum (o, choćby ta) dowodzą, że zamawiacze mają problem – czy zakupy żywności traktować jako jedno zamówienie (i ewentualnie udzielać go w częściach), czy też poszczególne rodzaje tej żywności traktować jako odrębne zamówienia z wszelkimi udogodnieniami z tym związanymi w zakresie wartości zamówienia i przekraczania progów.
Czytaj dalej