Człowiek czasami żyje sobie w chmurach, a gdy zajrzy do ustawy, ta sprowadza go na ziemię. Mianowicie spotkał się niedawno z przypadkiem, gdy przystępujący otrzymał od KIO wezwanie do wyrażenia sprzeciwu (w terminie 3 dni) wobec uwzględnienia przez zamawiającego odwołania pod rygorem umorzenia postępowania odwoławczego. Wszytko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że ów przystępujący odpowiedzi na odwołanie nie otrzymał. Nie przesłał mu jej zamawiający, nie przekazało także KIO.
Oczywiście, kluczowej sprawy przystępujący może się domyślić – odwołanie zostało w całości uwzględnione. Ale odpowiedź na odwołanie to nie zawsze tylko „tak, uwzględniam w całości zarzuty”. To czasami jakaś argumentacja (choć w przypadku odpowiedzi uwzględniających – rzadka), a czasami komentarze dotyczące sposobu uwzględnienia zarzutów. I możliwość zapoznania się z taką odpowiedzią wydawałoby się czymś absolutnie naturalnym. Tymczasem gdy zajrzymy do ustawy, ta nie przewiduje obowiązku przekazania odpowiedzi na odwołanie przystępującym. Ba, nie przewiduje obowiązku przekazania tej odpowiedzi odwołującemu. Choć wydawałoby się to najbardziej naturalną rzeczą pod słońcem.
Oczywiście to nie jest tak, że jak w art. 521 Pzp nie ma nic o przekazywaniu odpowiedzi na odwołanie, to nie trzeba nic. Jest art. 507 Pzp, kłopot tylko w tym, że odnosi się wyłącznie do pism składanych w formie pisemnej. Mowa tam o składaniu pism z odpisami dla pozostałych stron postępowania, ale zarówno forma pisemna, jak i składanie odpisów znakomicie się sprawdza wyłącznie w przypadku pism składanych podczas posiedzeń i rozpraw (co zresztą jest praktyką wyjątkowo przykrą i dość powszechnie krytykowaną, a wciąż niewyeliminowaną z obrotu – w szponach było o tym m.in. przed niespełna czterema laty). Jednak przepis pasuje jak pięść do nosa do przekazywania odpowiedzi na odwołanie wcześniej, za pomocą środków komunikacji elektronicznej.
I w gruncie rzeczy przystępujący jest zdany na łaskę KIO. Jak pisze Małgorzata Stachowiak, „skład orzekający może jednakże, korzystając z uprawnienia przyznanego w § 16 rozporządzenia odwoławczego, zarządzić niezwłoczne przekazanie, odpowiednio, stronom lub uczestnikom odpisu pisma, pouczając o możliwości zajęcia stanowiska wobec twierdzeń zawartych w piśmie jeszcze przed terminem rozprawy lub posiedzenia.” Może, ale w opisanym przeze mnie przypadku, jakoś się nie pokwapił (zapewne nie przyszło mu do głowy, że ktoś może tak postąpić, bo choć z przekazywaniem odpowiedzi stronom bywają problemy, zwykle nie polegają one na nieprzekazywaniu odpowiedzi w ogóle).
No dobra, pół biedy, jeśli odwołanie jest uwzględnione w całości. Ale jeśli odpowiedź na odwołanie jest inna? Jeśli uwzględnienie obejmuje tylko część zarzutów, a w pozostałych zamawiający się broni? Tam brak znajomości treści odpowiedzi na odwołanie niemal w każdym przypadku będzie bardzo bolesna. Brak obowiązku przekazania odpowiedzi na odwołanie stronom (albo brak odpowiednika art. 507 Pzp dla korespondencji przekazywanej w formie elektronicznej) to kolejna niedoróbka naszego ustawodawcy.
Ps. Zamawiający, który owej odpowiedzi przystępującemu nie przekazał, ma chyba większe problemy z komunikacją. O odrzuceniu ofert także nie poinformował wykonawców, którzy nie zostali odrzuceni (i przystępujący o tym, że jakaś oferta została odrzucona, dowiedział się z odwołania jednego z tych, których ta sankcja spotkała). Widać, nie wszędzie ustawa się przyjęła…