O niewykorzystanym potencjale e-zamówień

Trudno mi pisać o tym, co system e-zamówienia potrafi. Korzystam z niego w tym zakresie, w którym jest to niezbędne (czyli ogłoszeń). Nie zdarzyło mi się jednak wykorzystać go jako platformy do prowadzenia zamówień. Nie mogę zatem oceniać jego funkcjonalności w tym zakresie, choć każdorazowo po opublikowaniu ogłoszenia o wyniku postępowania dostaję niepokojącego maila informującego mnie, że mam określony czas (raczej krótki) na to, aby wszelkie pliki z platformy zabrać, bo później zostaną skasowane. Szkoda, bo przecież oferując taki system, możnaby oferować także możliwość archiwizowania w nim postępowań przez wymagany prawem okres.

Nie tylko tego system nie potrafi. Są rzeczy, do których wydaje się on idealnym miejscem, a jednak ich nie oferuje – w praktyce ograniczając konkurencyjność zamówień. Ustawa wymaga m.in. od zamawiających publikowania ogłoszeń o wstępnych konsultacjach rynkowych na ich stronach internetowych. Cóż, w odniesieniu do samego obowiązku publikacji ogłoszenia mam mieszane uczucia, ale skoro jest on w ustawie, to czemuś przecież służy – przede wszystkim daniu szansy jak największej grupie wykonawców, aby mogli zaprezentować swój pogląd na przedmiot zamówienia i warunki jego realizacji. I właśnie portal e-zamówienia, w którym zamawiający publikują ogłoszenia o zamówieniu, byłby idealnym miejscem na publikowanie także ogłoszeń o wstępnych konsultacjach rynkowych. Czy to duży kłopot? Jakoś nie sądzę, choć operując w e-zamówieniach nawet w tym ograniczonym zakresie czasami doświadczam tego, że autorzy potrafią niepotrzebnie komplikować rzeczy.

Dobra, wstępne konsultacje rynkowe wydają się oczywiste. Ale dlaczego nie pójść dalej? Dlaczego nie zaoferować zamawiającym e-zamówień jako platformy do ogłaszania postępowań, które nie są objęte ustawą? Przecież to idealne miejsce, aby to robić. I dla zamawiającego, i dla wykonawców, którzy tak czy owak z tego portalu w wielu przypadkach korzystają. Publikowanie ogłoszeń o takich zamówieniach w tym miejscu znacznie zwiększyłoby ich zasięg. Oczywiście, nie chciałbym, aby był tu obowiązek (wszak żaden przepis nie wprowadza obowiązku publikowania w ogóle ogłoszeń o takich zamówieniach), ale myślę, że z takiej możliwości niejeden zamawiający z chęcią by skorzystał. Zapewne nie wymagałoby to wielkiego wysiłku – ot, wziąć moduł ogłoszeń o zamówieniach, obciąć z 90% niepotrzebnych pól (zostawić kontakt, nazwę zamówienia, kod CPV, miejsce realizacji i link do materiałów) i to by wystarczyło.

Ps. Oczywiście, e-zamówienia już teraz mają problemy z wydajnością i nieraz system po prostu nie działa. A przecież jeszcze nie wyłączono miniportalu i wielu zamawiających nie przeniosło się z prowadzeniem postępowań na nową stronę. Co będzie po 1 stycznia? Wprowadzenie proponowanych przeze mnie funkcjonalności obciążyłoby system odrobinę bardziej. Ale to nie powinno być barierą – raczej należałoby się zastanowić na tym, co zrobić, żeby system znosił wszelkie dające się przewidzieć obciążenia…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *