O czwartej rano, ciemno i –4 °C za oknem

Koniec tygodnia pracy, piątek, czwarta rano, ciemno i –4 °C za oknem, śnieg (albo deszcz), człowiek wstaje z łóżka, a przed nim ponad trzy godziny podróży (z dojazdami na miejscu), przynajmniej pół godziny rezerwy na okoliczność spóźnienia PKP, rozprawa i podobny powrót, w zasadzie nie wiadomo kiedy (i czy nie po nocy). Wszystko po to, aby dojechać na bezlitośnie wyznaczoną godzinę 9:00 na ul. Postępu 17A w Warszawie i stanąć przed Krajową Izbą Odwoławczą1. A ja i tak jestem w niezłej sytuacji, bo z Krakowa do Warszawy pociąg jedzie 2 godziny i 15 minut, a w szczycie jeździ mniej więcej co godzinę. Gdy trzeba jechać z dalsza, z przesiadkami… cóż, pozostaje zabrać rodzinie czwartkowy wieczór i jechać do Warszawy dzień wcześniej.

Rezygnacja z tego całego zamieszania pozwoliłaby zaoszczędzić na kosztach i przede wszystkim na czasie. I to sporo – bo w tej podróży człowiek spędza w moim przypadku dobrą dniówkę. Są szczęśliwcy, którzy mają mniej, ale i nieszczęśliwcy, którym zabiera więcej życiorysu. To pracownicy zamawiających (zarówno działów zamówieniowych, jak i merytorycznych) i wykonawców, prawnicy (po wszystkich stronach). Jednym słowem, każde stawiennictwo przed KIO generuje koszty po stronie osób uczestniczących w całym tym postępowaniu w sumie idące pewnie w tysiące w jednej sprawie. A przecież takich spraw, które kończą się rozprawą, jest przed KIO sporo.

Gdy dwa tygodnie w piątek zdarzyła się wyprawa do KIO (tym razem nietypowa, bo wyznaczona na 13:30, nie trzeba było zatem wstać o czwartej rano, ale za to pociągi jeździły rzadziej, a na powrót w piątkowe popołudnie wypadało się zabezpieczyć kupując bilety na dwa pociągi), po zakończeniu rozprawy przewodnicząca przekazała informację, że KIO zamierza wdrożyć protokół elektroniczny (póki co pilotażowo, na części sal). Czyli przewodniczący przestanie dyktować skrót wypowiedzi stron protokolantowi, ale wszystko będzie się zapisywało automatycznie. Plus czy minus?

Cóż, z pewnością skróci czas rozprawy (bo odpadnie dyktowanie) i przyniesie oszczędności (zapewne najbardziej wymierne – po stronie UZP, choć to wszystko zależy od kosztu wdrożenia). Minusy? Cóż, mogę mówić tylko za siebie, ale to dyktowanie do protokołu często pozwalało podsumować to, co najważniejsze w wypowiedzi drugiej strony (a przynajmniej zidentyfikować to, na co KIO zwróciło uwagę), a także przygotować argumenty do odpowiedzi, a czasami coś sprawdzić w dokumentacji postępowania. Zaś po swoich wypowiedziach – zweryfikować, czy do KIO trafiło to co mówię. Minusem jest też dyskomfort późniejszego użytkowania tego protokołu (jeśli będzie on funkcjonował tylko w postaci nagrania, a nie będzie jego przełożenia na tekst pisany). Ale szczerze mówiąc, po protokół z rozprawy sięga się niezmiernie rzadko, natomiast wcześniejszy minus można pewnie rozwiązać większą koncentracją i lepszym przygotowaniem do rozprawy.

Wychodzi więc na plus, choć stosunkowo niewielki. Znacznie większym plusem byłoby wprowadzenie rozpraw zdalnych – przecież tak jak protokół elektroniczny obecnych już w sądach. Jasne, i one mają nie tylko blaski, ale i cienie. Czasami trudniej jest rozmawiać, reagować przy barierze urządzenia elektronicznego, czasami pojawiają się problemy techniczne, które całość przedłużają (i warto mieć choćby dwa różne internety na takie potrzeby). Braknie też pogaduszek w poczekalni (żeby nie było, że to tylko aspekt towarzyski – miałem też przypadek, gdy doprowadziły do rozstrzygnięcia sprawy bez udziału KIO2). Jednak tutaj zalety zdecydowanie przeważają. I tylko zastanawiam się, ile będziemy na to czekać (bo to, że kiedyś wreszcie ten czas nadejdzie, jest raczej pewne).

Ps. Byle tylko te rozprawy zdalne, które kiedyś nadejdą, nie działały tak samo jak e-Zamówienia.

  1. Teraz, po zmianie rozkładu i tak jest nieźle. Do niedawna na 9:30 czy 10:00 dało się dojechać wstając koło piątej, ale aby być na 9:00 (z półgodziną rezerwy na spóźnienie pociągu) trzeba było wstać po trzeciej :) ↩︎
  2. No dobra, KIO udział miało. Bodaj dwa razy zgodziło się na przerwę natychmiast po wejściu na salę, a na koniec odbyło się krótkie posiedzenie skończone umorzeniem sprawy. ↩︎

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *