Miałem w kolejce temat dotyczący art. 268 ust. 1 nowej ustawy Pzp. Ale ponieważ art. 268 według wszelkich znaków na niebie i ziemi zapewne nam się w stosowaniu nie zmaterializuje (choć zapewne przekonamy się o tym w ostatniej chwili), napiszę o czymś, co w przepisie tym (niezależnie od samej idei zamówień bagatelnych) mi się podobało i co można robić w każdym innym postępowaniu. A warto. Chodzi mianowicie o powiadamianie wykonawców o wszczęciu postępowania, czyli po ludzku – o bezpośrednie zapraszanie do złożenia oferty (lub wniosku).
Możliwość taka pojawiła się w ustawie z początkiem 2010 – może i słusznie, bo wcześniej pojawiały się wątpliwości, czy taka praktyka nie stanowi przypadkiem naruszenia zasady równego traktowania wykonawców (wszak człowiek nie jest w stanie z góry ustalić każdego, kto mógłby być zainteresowany, i powiadomić wszystkich). Początkowo był to art. 40 ust. 5a, a od 2016 art. 11b ust. 2. Będzie też w nowej ustawie, nawet w dwóch miejscach: dla zamówień unijnych w art. 130 ust. 3, a dla krajowych w art. 276 ust. 2. Wspomniany na wstępie art. 268 ust. 1 miał stanowić krok dalej: w zamówieniach bagatelnych przewidywał obowiązek równoczesnego ogłoszenia postępowania i powiadomienia wykonawców.
Poza tymi zamówieniami bagatelnymi (zapewne niedoszłymi) nie ma obowiązku, tylko możliwość (oczywiście z wyjątkiem trybów niekonkurencyjnych, które opierają się wyłącznie na zaproszenia, nie ma zaś ogłoszeń). Ale jest to możliwość, której niewykorzystanie naprawdę trudno usprawiedliwić. Jeśli zamawiający chce zdobyć jak najwięcej ofert, chce uzyskać jak najlepsze warunki, rezygnacja z bezpośredniego powiadamiania wykonawców to grzech. Przede wszystkim dlatego, że wykonawca, który mógłby być zainteresowany przetargiem, może ogłoszenia o zamówieniu po prostu nie zauważyć. Jeśli zamawiający zna takich wykonawców, to lepiej dmuchać na zimne i dać im znać o przetargu, niż po prostu czekać, a potem obudzić się z ręką w bardzo nieprzyjemnym miejscu. Drugi powód ma naturę poniekąd psychologiczną: jeśli zaproszenie do udziału w postępowaniu zawsze jest dodatkowym impulsem dla wykonawcy, który może spowodować zainteresowanie postępowaniem. Oczywiście, nie przeceniałbym siły zaproszeń, ale z doświadczenia wiem, że czasami tak to działa: inaczej patrzy się na raporty wygenerowane z wyszukiwarek ogłoszeń, inaczej na bezpośrednie zaproszenie. Jest bezpośredni kontakt, a skoro inicjatywa wyszła od zamawiającego, łatwiej pójść dalej.
Na dodatek warto pamiętać, że po opublikowaniu ogłoszenia wykonawca nie zdobywa wiedzy o przetargu natychmiast, jakimś magicznym szóstym zmysłem wyczuwając na odległość działania zamawiającego. Często dowiaduje się o ogłoszeniu kilka dni później, gdy dostanie raport od firmy analizującej ogłoszenia. Zaproszenie pozwala mu zainteresować się postępowaniem chwilę wcześniej. Oczywiście, ta okoliczność może wskazywać, że zaproszenia w jakiś sposób różnicują szanse potencjalnych wykonawców – jednak wystarczy, jeśli zamawiający nie będzie informował tylko jednego jedynego, najbardziej ulubionego (taka praktyka nie jest godna polecenia), ale większą grupę podmiotów, które faktycznie miałyby szansę zainteresować się przetargiem.
Wszak o to w całym tym biznesie chodzi. O konkurencyjność. O oferty. I zamawiający jak każdy inny handlowiec powinien robić wszystko (w granicach rozsądku i prawa oczywiście), aby jak najwięcej tych ofert zdobyć. Powiadamianie wykonawców jest zgodne z prawem, nie jest nadmiernym kłopotem (opracować sensowną treść prostej informacji, która mogłaby zainteresować wykonawcę, ustalić dane kontaktowe i wysłać kilka czy kilkanaście maili), dlatego nie potrafię usprawiedliwić niektórych zamawiających, którzy o tej możliwości zapominają.
Dzień dobry,
czy mogę powiadomić wykonawców o przetargu w różnych terminach? Przykładowo, w dniu zamieszczenia przetargu na stronie internetowej (jestem zamawiającym sektorowym) powiadomiłam grupę znanych mi wykonawców. W międzyczasie znalazłam innych wykonawców (minęło 5 dni od zamieszczenia przetargu na stronie), których chciałabym powiadomić, ale zastanawiam się czy mogę. Czy to nie będzie naruszał o uczciwej konkurencji?
Moim zdaniem zawsze jest lepiej powiadamiać niż nie powiadamiać. Oczywiście, gdyby ktoś spytał, dlaczego w różnych terminach, warto umieć udzielić sensownej odpowiedzi :)
Bardzo dziękuję za odpowiedź :)