Być może ta „odwaga” to nieco zbyt wielkie słowo, bo mowa będzie po prostu o wykonywaniu przez zamawiających pewnych obowiązków wynikających z ustawy. Ale z moich obserwacji wynika, że podjęcie niektórych działań, chociaż zgodnych z przepisami i mających na celu zapewnienie prawidłowego przebiegu postępowania, wymaga od zamawiającego wykazania się odrobiną chęci i wysiłku, które nie zawsze się pojawiają. Czasami z braku wiedzy, a czasami z pragnienia przeprowadzenia postępowania z jak najmniejszym nakładem czasu i pracy.
Chyba najlepiej widać to w kwestii zastrzegania przez wykonawców tajemnic przedsiębiorstwa. Takie postępowanie wykonawców niezwykle często spowodowane jest nie koniecznością ochrony informacji, które taką tajemnicę zgodnie z przepisami stanowią, ale chęcią utrudnienia kwestionowania swojej oferty przez konkurencję. Uzasadnienia takiego zastrzeżenia często są niezwykle bogate, obfitujące w cytaty z doktryny, jednak pozbawione faktycznej treści. A bardzo często zdarza się, że zamawiający bezkrytycznie przyjmują je do wiadomości, zgadzając się nawet na zastrzeżenie tajemnicy samego uzasadnienia. Nie trzeba pisać, jakie to ma znaczenie dla postępowania – niejeden raz już w „szponach” pisałem, że jawność postępowania to podstawowy warunek prawidłowości jego przebiegu. Żadna kontrola nie dotrze bowiem do takiej ilości postępowań, jaką są w stanie zweryfikować konkurencyjni wykonawcy. Wypadałoby zatem, aby zamawiający nie zadowalał się sprawdzeniem, czy uzasadnienie jest, ale także przeanalizował jego treść. I w razie potrzeby (z doświadczenia – w zdecydowanej większości przypadków) dokonał uchylenia takiej tajemnicy.
Innym krytycznym elementem postępowania, w którym zamawiający dokonuje oceny wyjaśnień wykonawców, jest badanie rażąco niskiej ceny. Tutaj także często zdarza się, że zamawiający bezkrytycznie przyjmuje wyjaśnienia, które przyjęte być nie powinny. Oczywiście, analiza wyjaśnień wymaga odrobiny wysiłku i wiedzy. Co więcej, niekiedy odrzucenie wyjaśnień powoduje konieczność badania kolejnych ofert, a więc przedłuża postępowanie. Dlatego często się zdarza, że wykonawca stwierdzi w wyjaśnieniu, że wszystko jest OK – bez żadnych konkretów – i zamawiający to akceptuje. Często też się zdarza, że wykonawca zarzuci zamawiającego cytatami z wyroków, ale faktycznego uzasadnienia będzie w tym niewiele. A przecież ocena tych wyjaśnień ma duże znaczenie dla postępowania.
Są też inne elementy, których zbadanie wymaga odrobiny wysiłku od zamawiających, a niekiedy o nią trudno. Tak jest w przypadku podejrzenia zmowy wykonawców czy podania w ofercie czy innych dokumentach nieprawdziwych informacji. Oczywiście, w takich wypadkach zamawiający ma bardzo ograniczone narzędzia, aby zweryfikować prawdziwość pojawiających się podejrzeń (ba, nawet żeby czasami je powziąć). Ale mimo to warto poświęcić chwilę, aby spróbować sprawdzić takie sprawy na przynajmniej podstawowym poziomie. W Internecie znaleźć można coraz więcej informacji i chwila spędzona przy komputerze czy telefonie pozwala czasami rozwiać wątpliwości lub – przeciwnie – je wzmocnić. A w tym ostatnim wypadku wypada sprawie dokładniej się przyjrzeć.
Szczególnym przypadkiem jest kwestia zatrzymywania wadium wykonawców. Tu – można powiedzieć – odwagi wymaga każda decyzja. Jednak dość często (przynajmniej mam takie wrażenie) zamawiający idą po linii najmniejszego oporu i po prostu wadium zatrzymują, nie zwracając uwagi na jakiekolwiek okoliczności sprawy. Nawet w takim wypadku, gdy nieuzupełnienie dokumentów, chociaż dotyczy oferty najkorzystniejszej, nie rodzi żadnych podejrzeń co do fałszywych intencji wykonawcy. I tu odwaga pewnie jest potrzebniejsza niż gdzie indziej – bo łatwo o kontrolę, której potem zamawiający będzie tłumaczyć się z tego, co zrobił (albo czego nie zrobił). Mimo to warto się zastanowić, co jest faktycznym celem zamówień publicznych: czy to, żeby zadowolić potencjalną kontrolę, czy postępowanie zgodnie z przepisami i celem ustawy?