O elegancji wzorów

Wybaczcie. Świąteczny czas nie sprzyjał skupieniu, zwłaszcza w stanie permanentnych przygotowań przed oraz permanentnego przejedzenia w trakcie, więc dzisiejszy tekst nie będzie do końca na poważnie i delikatnie mówiąc niewiele wniesie do dyskusji o zamówieniach publicznych. Będzie o wzorach stosowanych w kryteriach oceny ofert. Pisałem o tym pewne nie raz i pewnie nie tylko w szponach, ale dziś będzie inaczej: nie o tym, jak bywa źle, a może być dobrze, ale o tym, jak jest dobrze, a może być dobrze i elegancko. Elegancko oczywiście z matematycznego punktu widzenia.

Mianowicie wyobraźmy sobie jakiś parametr, w którym ustawiamy poziom minimalny, a na dodatek oceniamy go w kryterium jakościowym. Załóżmy, że wymaganym minimum jest 300, ale jeśli ktoś da więcej, to będzie lepiej, ale maksimum ocenianym będzie 500. Za zaoferowanie parametru 300 wykonawca nie dostanie ani jednego punktu, za zaoferowanie maksymalnego – dostanie ich 10. Najsensowniejszym podejściem do takiego kryterium jest wyznaczenie wzoru, w którym z góry będzie wiadomo, ile kto dostanie za jaki parametr, a różnice punktowe odpowiadające takim samym różnicom parametru (np. między 300 i 301 oraz między 499 a 500) będą identyczne. Taki wzór jest dość prosty: (OF – MIN) / (MAX – MIN) * WAGA, czyli w naszym przypadku: (parametr z oferty ocenianej – 300) / (500 – 300) * 10.
Czytaj dalej

O kryterium kosztu

Mówiąc o kryteriach przywykliśmy do oceniania dwóch możliwości: albo cena, albo cena i kryteria nazywane w nowej ustawie „jakościowymi” (choć nie zawsze akurat z jakością mające bezpośredni związek). Tymczasem to nie jedyne opcje, bo przecież zamiast ceny w obu tych miejscach można wstawić „koszt”. „Koszt” rozumiany nie jako koszt nabycia przedmiotu zamówienia, ale jako suma jego i potencjalnych kosztów, które mogą pojawić się później. Niezwykle mało popularny w polskim światku zamówieniowym, choć ustawodawca zachęcił jak tylko mógł: w przypadku zastosowania kryterium kosztu zamiast kryterium ceny zwolnił z obowiązku przestrzegania wytrząśniętej z kapelusza minimalnej wagi kryterium wynoszącej 60% (dotyczy tylko ceny, już nie kosztu).

Oczywiście, kryterium kosztu zdaje się wymagać od zamawiającego nieco więcej wysiłku niż kryterium ceny. Trzeba się zastanowić, jak to zrobić, aby miało to ręce i nogi, a gotowych formułek niewiele. UZP też jednocześnie pomaga i nie pomaga: choć przygotował pewne opracowania, które mogłyby użytkownikowi pomóc, zakopał je na swojej stronie internetowej tak głęboko, że przeszukując zasoby sieciowe UZP trudno na to trafić – no, dwa pierwsze kroki są w jakiś sposób zrozumiałe („repozytorium wiedzy”, potem „zrównoważone zamówienia publiczne”, ale kolejny bardzo zagadkowy – „zielone zamówienia”; potem „praktyczne informacje” i dopiero tam odkrywa się nam „rachunek kosztów cyklu życia”).
Czytaj dalej