O miejscu publikacji ogłoszeń

Skoro już przy elektronizacji zamówień jesteśmy, kolejny problem. A raczej problemik, bo to właściwie przykład niekonsekwencji ustawodawcy, rodzący w praktyce tylko niewielkie utrudnienia dla uczestników rynku zamówieniowego. Mianowicie chodzi o miejsce publikacji przez zamawiającego ogłoszeń o zamówieniu (poza zewnętrznymi publikatorami – BZP i DUUE). A więc tablica ogłoszeń i strona www. O tablicy ogłoszeń – bardzo krótko, bo już o tym pisałem. Nieszczęsny relikt przeszłości, który nikomu do niczego nie służy, a ustawodawca nadal go wymaga (choć miał kilka okazji na pozbycie się tego wymogu w przepisów, raz byliśmy już o krok). Mamy teraz kolejną okazję (jest nią projekt ustawy o jawności życia publicznego, który obejmuje m.in. zmiany w art. 40 Pzp), ale niestety znowu się nie zanosi na zmianę (patrząc w wersję projektu z 8 stycznia dostępną na stronie RCL). Tyle tylko szczęścia, że od paru lat nie trzeba wywieszać na tej tablicy informacji o wyborze oferty najkorzystniejszej…

Nieco więcej o miejscu elektronicznej publikacji ogłoszeń (a także i specyfikacji istotnych warunków zamówienia, wniosków o jej wyjaśnienie z odpowiedziami i informacji o jej zmianach, informacji o wyborze oferty, o odwołaniach itd.). Tutaj ideę mamy słuszną, ale ustawodawca jest dziwnie niekonsekwentny w szczegółach. Spójrzmy bowiem na samą ustawę Pzp – najczęściej pojawia się „strona internetowa” – czasem z dopiskiem, że chodzi o stronę zamawiającego (m.in. art. 12a, 13a, 31b, 37, 38, 40, 42, 74, 75, 86, 92, 104, 131ia, 134b, 185…). Ciekawym wariantem jest „strona internetowa w miejscu wyodrębnionym dla zamówień” (profil nabywcy – art. 13 ust. 1). Ale czasami jest inaczej.
Czytaj dalej

O tablicy ogłoszeń

Gdy poprzednim razem pisałem w „szponach” o nadchodzącej nowelizacji, skoncentrowałem się na kilku szalonych pomysłach w niej planowanych, które niezwykle uprzykrzyłyby życie uczestników rynku zamówieniowego. Tak szczęśliwie się złożyło, że w kolejnej jej wersji, która ujrzała światło dzienne, przynajmniej z jednej z tych upierdliwości zrezygnowano – niestety jednak wprowadzano do planowanego art. 24 ust. 11 wyjątkowo nieprzemyślany pomysł składania przez wykonawców po otwarciu ofert oświadczeń o przynależności (lub jej braku) do grupy kapitałowej. Nieprzemyślany, bo przecież jest to powrót do rozwiązań, o których niesprawdzeniu przekonaliśmy się na własnej skórze przed paroma laty.

Dziś chciałem napisać jednak nie o czymś, co w nowelizacji jest, ale czymś, co z niej zniknęło. O kolejnym drobiazgu, który utrudnia życie – tym razem wyłącznie zamawiającym. Nie jest to być może utrudnienie znaczące, ale przez fakt swojej nieustającej powtarzalności mimo wszystko uciążliwe. Chodzi mianowicie o obowiązek wywieszania ogłoszeń w miejscu publicznie dostępnym w siedzibie zamawiającego. Coś, co zapewne było sensowną opcją dla wykonawców jeszcze przed dwudziestoma czy nawet dziesięcioma laty, dziś jest tylko reliktem przeszłości. Ogłoszenia, które sam zawieszam, nie obchodzą psa z kulawą nogą, za wyjątkiem innych osób, które szukają na tablicy miejsca na swoje karteluszki.
Czytaj dalej

O informowaniu o wykluczeniu

W ustawie Pzp mamy dwa przepisy, które wprost stanowią o informowaniu przez zamawiającego o wykluczeniu wykonawcy. Jeden z nich to art. 92 ust. 1 pkt 3, który nakazuje wraz z informacją o wyborze najkorzystniejszej oferty przekazywać wszystkim wykonawcom, którzy oferty złożyli, także informację o wykonawcach, którzy zostali wykluczeni z postępowania, podając uzasadnienie faktyczne i prawne. W przepisie tym dokonano niezwykle nieszczęśliwego dopisku – jakoby miał dotyczyć wyłącznie trybów przetargu nieograniczonego, negocjacji bez ogłoszenia oraz zapytania o cenę, a zatem trybów, w których nie występuje wniosek o dopuszczenie do udziału w postępowaniu.

Cóż, dopisek ten dowodzi niewielkiej wyobraźni ustawodawcy, którzy – jak się zdaje – założył, że w przypadku pozostałych trybów postępowania wykluczenie może nastąpić tylko na etapie wniosku o dopuszczenie do udziału w postępowaniu, tymczasem zapomniał, że niektóre przesłanki wykluczenia mogą się ziścić także w trybach dwustopniowych dopiero na etapie oceny ofert. Ot, choćby niewniesienie wadium. Zresztą, także w wymienionych w tym przepisie trybach jednostopniowych wykluczenie może nastąpić w momencie innym niż wybór najkorzystniejszej oferty – np. w przypadku braku zgody na przedłużenie terminu związania ofertą czy innym przypadku, w którym przesłanka wykluczenia ziści się na późniejszym etapie (por. wyrok KIO z 2 lipca 2012 r., sygn. akt KIO 1275/12, opisywany zresztą w „szponach” przed kilku laty, choć tam akurat wykluczenie wiązało się z koniecznością dokonania ponownego wyboru).
Czytaj dalej

O niedostatku informacji o działaniach zamawiającego

Niedługo minie rok od publikacji na stronie www osiemnastego numeru „Zeszytów Orzeczniczych”. Nowych nie widać, wrócę zatem do tego wydania i tez z kilku wyroków tam opublikowanych. Mianowicie jest tam kilka niewątpliwie słusznych orzeczeń uwzględniających odwołania, w których kwestionowano niedostateczne uzasadnienie wykluczenia wykonawcy z postępowania czy odrzucenia oferty: KIO 340/14, KIO 413/14, KIO 421/14, KIO 866/14 czy KIO 946/14. Słusznych, bo przecież niedostateczne uzasadnienie dokonania takiej czynności w praktyce odbiera wykonawcy prawo do kontroli czynności zamawiającego. Skoro nie wie, za co spotkało go to nieszczęście, jak ma zweryfikować słuszność podejścia zamawiacza? Jak ma się bronić, jeśli zamawiacz napisze w uzasadnieniu odrzucenia: „oferta jest niezgodna z siwz” i kropka? Albo: „wykonawca nie wykazał spełnienia warunków udziału w postępowaniu”? Ma się domyślać, co znalazł zamawiający? Niewątpliwie mamy do czynienia z naruszeniem przepisów Pzp, która nakazuje zamawiającym uzasadnianie wykluczenia czy odrzucenia w momencie ich dokonania, a nie dwa tygodnie później*.

I nawet jeśli zamawiacz się w pewnym stopniu zreflektuje i szczegółowe uzasadnienie odrzucenia czy wykluczenia padnie z jego strony na rozprawie przed KIO, to nic nie zmieni (tak w KIO 340/14). Gdyby bowiem KIO uwzględniło uzasadnienie złożone na takim etapie (jeśli dowodzi, że wykluczenie/odrzucenie miało jednak podstawy zgodne z ustawą), wykonawca straciłby wniesiony wpis, a także inne koszty postępowania odwoławczego. Obowiązuje okres stand still – wykonawca ma czas na wniesienie odwołania od powzięcia wiadomości o określonych czynnościach. Tymczasem uzasadniając odrzucenie czy wykluczenie na rozprawie zamawiający w praktyce próbuje pozbawić wykonawcy tego prawa – gdyby uznawać takie działanie, wykonawca musiałby ustosunkować się do uzasadnienia w ciągu kilku czy kilkudziesięciu minut, a nie 5 lub 10 dni, co dają mu przepisy. Ba, gdyby zamawiający postąpił zgodnie z prawem i wykluczenie poparł odpowiednim uzasadnieniem, wykonawca być może odwołania by nie wnosił (a gdyby nawet – o innej treści) – ale także miałby czas na zastanowienie się nad tym krokiem**.
Czytaj dalej

O wielkich zmianach i małych poprawkach

Niejeden raz w szponach krytykowałem różne wielkie rewolucje, do których dochodziło w przepisach zamówieniowych. Niejeden raz także pisałem o pozornych błahostkach, które w praktyce użytkowania ustawy Pzp uwierają. I jakoś tak jest, że gdy człowiek sięga do kolejnych projektów nowelizacji czy założeń zmian Pzp, widzi kolejne rewolucje, często kontrowersyjne, nie widzi natomiast choćby zamiarów poprawienia tych małych, uwierających „baboli”.

Oczywiście, niekiedy coś udaje się zrobić. Najlepszym dowodem jest nowe rozporządzenie o dokumentach i dwa drobiazgi tam poprawione: usunięcie niepotrzebnego obowiązku złożenia oświadczenia przed notariuszem kraju pochodzenia wykonawcy (teraz jest po prostu notariusz) i dodanie jeszcze jednego „odpowiednio” w przepisie o potwierdzaniu za zgodność z oryginałem dokumentów przed podmioty trzecie. Oczywiście, można ten ostatni przepis traktować jako w ogóle niepotrzebny, ale w poprzednim brzmieniu był on średnio logiczny – teraz przynajmniej jest jasne, o co w nim chodzi.
Czytaj dalej

Wykluczenie/odrzucenie a aukcja elektroniczna

Aukcja elektroniczna to sympatyczne, choć dość rzadko stosowane narzędzie, które pozwala na dogrywkę cenową między wykonawcami po złożeniu przez nich ofert. Rzadko stosowane m.in. z tego powodu, że aby w tej dogrywce wziąć udział wciąż należy legitymować się „bezpiecznym podpisem elektronicznym weryfikowanym za pomocą ważnego kwalifikowanego certyfikatu”. A to rzecz jeszcze niecodzienna. Mimo to jednak zdarza się, że aukcja jest stosowana i okazuje się, że w tzw. praniu wychodzą pewne problemy.

Nie jest moim celem omawianie tutaj całości aukcji elektronicznej, a jedynie jednego problemu zauważonego w niej (dzięki głosowi kiedyś na forum Janosikowym). Chodzi mianowicie o pewne rozjechanie się przepisów o informowaniu wykonawców o wyniku postępowania (w tym odrzuceniach i wykluczeniach) oraz o aukcji elektronicznej. Rozjechanie się, w którego wypadku kurczowe trzymanie się treści przepisów mogłoby doprowadzić do niepotrzebnego unieważnienia postępowania.
Czytaj dalej