W momencie pisania tego tekstu w Biuletynie Zamówień Publicznych opublikowano już 27 ogłoszeń o wykonaniu umowy (na koniec lutego były tylko trzy). Sprawdziłem wszystkie – wszędzie znajdziemy w punkcie 5.6 informację, że zamówienie zostało wykonane należycie. To chyba nieźle świadczy o kondycji naszych zamówień publicznych. Sto procent zamówień zleconych na podstawie nowych przepisów i dotąd wykonanych, zostało zrealizowanych w sposób, który zadowolił zamawiającego. Czyż ustawodawca mógłby sobie życzyć lepszego wskaźnika świadczącego o doskonałości swoich przepisów? :)
No dobrze, bądźmy poważni. Przepisy na pewno doskonałe nie są, ale nie o tym dzisiaj ma być mowa, ale o znaczeniu tego punktu 5.6 z ogłoszenia o wykonaniu umowy. Bo zdaje się ono przekraczać zwykłą statystykę i badanie, czy przepisy ustawy są skuteczne, jak sobie radzą zamawiający i czy dany wykonawca jest rzetelny. A raczej – w tym ostatnim przypadku mogą mieć szczególne znaczenie. Bowiem ustawodawca (a raczej autor rozporządzenia) zmusił zamawiających do oceny wykonania zamówienia o charakterze publicznym.
Przepisy rozporządzenia o podmiotowych środkach dowodowych (tak jak i poprzedniego rozporządzenia o dokumentach) przewidują, że w zakresie warunków dotyczących doświadczenia narzędziem oceny jest wykaz dostaw/usług/robót budowlanych wraz z dokumentami potwierdzającymi należyte wykonanie prac wskazanych w wykazie. Dowodami należytego wykonania są „referencje bądź inne dokumenty sporządzone przez podmiot, na rzecz którego dostawy/usługi/roboty budowlane zostały wykonane” (no, chyba że z przyczyn niezależnych od wykonawcy nie da się uzyskać takich dokumentów). I czymże jest ogłoszenie o wykonaniu umowy, jeśli zawiera w punkcie 5.6 odpowiedź „tak”?
Cóż, niewątpliwie jest dokumentem sporządzonym przez podmiot, na rzecz którego zamówienie wykonano. Nie ma co prawda podpisu, ale publikacja w Biuletynie Zamówień Publicznych musi przecież pochodzić od zamawiającego, a i przy „zwykłych” referencjach podpis w tradycyjnym rozumieniu tego pojęcia nie zawsze jest konieczny. Niewątpliwie potwierdza należyte wykonanie prac wskazanych w wykazie. Spełnia zatem oba warunki wynikające z rozporządzenia i trudno dostrzec jakieś przeciwwskazania do posługiwania się takim świstkiem zamiast referencji. Wielu ułatwi to życie.
Mam jednak wrażenie, że ułatwienie życia wielu odbędzie się kosztem utrudnienia życia przynajmniej części wykonawców na rynku. Bo z czasem na pewno pojawią się odpowiedzi „nie”, świat przecież nie jest idealny. Po stronie zamawiającego w wielu przypadkach granicznych spodziewam się sporego zgryzu, co począć z tym punktem ogłoszenia. W wielu przypadkach, przy sytuacjach spornych, nie będą oni mieli wyjścia – czekać z publikacją ogłoszenia im nie wolno (jest termin 30 dni), a sprawa jest w sądzie albo może tam w przyszłości trafić, to zaznaczenie odpowiedzi „tak” byłoby odrobinę jak strzelanie sobie w stopę.
A wykonawcy zaczną zbierać haki na konkurentów. Spodziewam się, że po każdym takim przypadku konkurenci będą wystąpować do zamawiających o szczegóły związane z nienależytym wykonaniem, a wszystko w celu potencjalnego posłużenia się nimi dla spowodowania wykluczenia nieszczęśnika z postępowania na podstawie art. 109 ust. 1 pkt 7 ustawy Pzp (oczywiście, o ile zamawiający będzie go stosował). Posłuży także do podważania referencji, jeśli okaże się, że jedna ręka zamawiającego nie wiedziała, co czyni druga – znaczy się, jeden urzędnik referencje wystawił, a drugi zaznaczył w ogłoszeniu „nie” (a takie przypadki z pewnością się pojawią).
Będzie zatem sporo jawności (której co do zasady zawsze przyklaskuję), ale i sporo zamieszania.