O minimalnym terminie składania ofert wstępnych

Powoli gromadzą się już tematy dotyczące nowej ustawy, ale w natłoku codziennych obowiązków trafił się temat dotyczący starej, który już za kilka tygodni ma szansę się zdezaktualizować. A ponieważ to ewidentny babol, zamiast dać się zapomnieć, wepchnął się na czoło kolejki. A chodzi o termin składania ofert wstępnych, które pojawiają się w trybie negocjacji z ogłoszeniem w postępowaniach poniżej progów unijnych. Bo termin ten wynosi 30 dni – nie ma tu zróżnicowania na postępowania powyżej i poniżej progów unijnych, zawsze jest identyczny (no, jest parę wyjątków, o czym dalej). W praktyce postępowań krajowych to najdłuższy możliwy termin, jaki ustawa przewiduje. W każdym innym trybie terminy są krótsze, a przecież w nich mowa o ofertach ostatecznych…

Cóż, wygląda na to, że to efekt niedopatrzenia. Oferty wstępne pojawiły się w ustawie w 2006. Wraz z nimi pojawił się nowy art. 57 ust. 6 Pzp, zgodnie z którym termin składania tych ofert wynosił 10 dni. Także bez zróżnicowania na postępowania krajowe i unijne, ale w przypadku 10 dni było to poniekąd zrozumiałe. Analogicznie zresztą było z terminem składania ofert ostatecznych. Problem zaczął się wraz z dużą nowelizacją z 2016, którą dostosowano nasze przepisy do nowych dyrektyw. I w tym momencie po prostu liczbę 10 zmieniono na liczbę 30. Nie zastanawiając się nad tym, że przecież termin ten nie odnosił się tylko do przetargów unijnych, ale także do tych o znacznie mniejszej wartości, krajowych. A 30 dni z dyrektywy dotyczyło tylko postępowań unijnych.
Czytaj dalej

O terminie składania ofert

Dziś temat, który częściowo szczęśliwie ma szansę zdezaktualizować się w dającym się przewidzieć czasie. No, przynajmniej częściowo. A chodzi o wyznaczanie terminu składania ofert. Inspiracją był post desmonda z forum actuariusowego, choć wątek zmieniania warunków przetargu tuż przed terminem złożenia ofert już się i w „szponach” pojawił, a i godzina na swoją kolej czekała.

Konieczność składania papierowych ofert (nie tylko w postępowaniach ustawowych, wciąż wielu zamawiaczy kultywuje taki zwyczaj w postępowaniach, w których żaden przepis nie zobowiązuje ich do takich wymogów) to praktyczny problem dla wykonawcy chcącego uczestniczyć w przetargu. Nie dość, że trzeba drukować i podpisywać (czyli w jednym miejscu skojarzyć wydrukowany papier i człowieka, który jest umocowany do jego podpisania), to na dodatek trzeba to jeszcze fizycznie dostarczyć zamawiającemu. A gdy nie da się czegoś przesłać przez Internet, tylko musi pojawić się u adresata materialnie, to czas takiego dostarczania oczywiście znakomicie się wydłuża, a na dodatek zaczyna się różnić.
Czytaj dalej

O pilnej potrzebie udzielenia zamówienia

Przepisy o przetargu ograniczonym dają zamawiającym pewne dodatkowe możliwości w przypadku „pilnej potrzeby udzielenia zamówienia”. Możliwości te polegają na tym, że w przypadku przekroczenia progów unijnych zamawiający może wyznaczyć krótsze terminy składania wniosków o dopuszczenie do udziału w postępowaniu (art. 49 Pzp: 10 zamiast 30 dni, znajduje zastosowanie także do negocjacji z ogłoszeniem) oraz ofert (art. 52: 10 zamiast 40 dni). Niewątpliwie cenne to ułatwienie, które powoduje, że niekiedy przetarg ograniczony da się przeprowadzić szybciej niż przetarg nieograniczony. Oczywiście, pilną potrzebę należy wykazać, bo jednak tak znaczące skrócenie terminów składania ofert może nam ograniczyć konkurencję. Wypada też pamiętać o ogólnej zasadzie wyznaczania takich terminów, które pozwolą potencjalnym wykonawcom przygotować i złożyć ofertę (albo wniosek).

Problem możemy mieć w ocenie, czy owa pilność musi wynikać z przyczyn obiektywnych, czy też może mieć źródło w przyczynach leżących po stronie zamawiającego. W komentarzach do ustawy Pzp znajdziemy różne opinie. Sama ustawa obostrzeń w tej mierze nie zawiera, co wskazuje na brak znaczenia źródła owej pilności. Wszak w innych miejscach, np. w art. 62 ust. 1 pkt 4 Pzp, jest inaczej – ustawodawca kładzie wyraźny nacisk na fakt, iż przyczyna pilności nie leży po stronie zamawiającego. Skoro zatem racjonalny z założenia ustawodawca podchodzi do tych przepisów w sposób odmienny, to powinien mieć w tym cel. Podobnie w dyrektywie 2004/18/WE – tu także owa pilność w art. 38 ust. 8 nie jest obwarowana szczególnymi warunkami, w przeciwieństwie do możliwości zastosowania trybu negocjacyjnego bez ogłoszenia, gdzie wskazano brak możliwości przewidzenia określonych okoliczności przez zamawiającego. W nowej dyrektywie 2014/24/UE w art. 28 ust. 6 mowa jest o stanie pilnej konieczności „należycie uzasadnionym” przez zamawiającego, ale w interpretacji owego uzasadnienia nie trzeba iść za daleko – w motywie 46 preambuły tej preambuły wskazano wprost, iż owa wyjątkowo pilna konieczność nie musi wynikać tylko z okoliczności, których zamawiający nie mógł przewidzieć i których nie można mu przypisać. A contrario, może to być pilna konieczność spowodowana także przyczynami, które zamawiający mógł przewidzieć, albo przyczyny te leżą po jego stronie.
Czytaj dalej

O skróceniu terminu raz jeszcze

I jeszcze raz o skróceniu wynikającym z umieszczenia wstępnego ogłoszenia informacyjnego o zamówieniu. Tym razem jednak w przetargu ograniczonym, ale to znowu jest kwestia chyba nazbyt sztywnego zapisu w art. 38 ust. 4 dyrektywy 2004/18/WE.

Z jednej strony – powtórzę – sama idea jest słuszna. W przypadku przetargu nieograniczonego. Wykonawca dowiaduje się na początku roku, że zamawiający planuje jakieś zamówienie, jest na nie przygotowany w mniej lub bardziej zaawansowany sposób (nie wiem, rezerwuje sobie potencjał, rozmawia wstępnie z podwykonawcami i bankami, cokolwiek), gdy wreszcie pojawi się ogłoszenie o zamówieniu, można zostawić mu mniej czasu na przygotowanie oferty. Ale termin na złożenie oferty od momentu ogłoszenia o zamówieniu biegnie w przetargu nieograniczonym.
Czytaj dalej