O szczególnych przypadkach rażąco niskiej ceny

Tydzień temu wspominałem o zamówieniach na usługi bankowe (udzielanie kredytów) i ubezpieczeniowe w kontekście kłopotów ze stosowaniem ustawowych obowiązków dotyczących waloryzacji wynagrodzenia – cóż, często są to umowy wieloletnie i art. 436 ust. 4 oraz art. 439 ustawy Pzp w takich przypadkach obowiązują, a nie do końca niestety przystają. Dziś będzie o tych samych rodzajach zamówień i kolejnym zagadnieniu, które w tym przypadku średnio do nich przystaje: o rażąco niskiej cenie.

Oczywiście, to nie jest tak, że w tych przypadkach rażąco niska cena nie może się pojawić. Owszem, może, ale mechanizmy jej stwierdzania nie bardzo współgrają z tym, co mamy w ustawie wpisane. Zresztą, w przypadku ubezpieczeń w samej idei takiej usługi mamy wpisaną możliwość (a nawet wysokie prawdopodobieństwo), że koszty wykonawcy zdecydowanie przekroczą przychody – na tym polega ten rynek, ubezpieczają się miliony, szkody zgłaszają tysiące i dzięki tej dysproporcji ubezpieczyciel zarabia. A zatem w każdym jednostkowym przypadku umowy ubezpieczeniowej możliwa jest sytuacja, że ubezpieczyciel dostanie 1 zł składki, a w trakcie trwania umowy będzie musiał wypłacić 1000 zł ubezpieczonemu.

Jednak prawdziwy diabeł siedzi w szczegółach. Ustawodawca zobowiązuje zamawiającego do wezwania wykonawców do wyjaśnienia rażąco niskiej ceny zawsze, gdy cena oferty jest niższa o co najmniej 30% od wartości zamówienia powiększonej o VAT lub od średniej cen złożonych ofert. Niewątpliwie takie przypadki mogą zdarzyć się w opisanych dwóch grupach zamówień. Składka czy oprocentowanie są niższe o te 30% od wyceny zamawiającego lub konkurencji i zamawiający nie ma wyjścia – musi wzywać do wyjaśnienia. Ale jak to wyjaśnienie ma wyglądać? To przecież zamówienie o bardzo szczególnej specyfice i ta specyfika wychodzi m.in. w sposobie kalkulowania ceny za ich wykonanie.

Weźmy przetarg na ubezpieczenie. Dwie oferty, jeden z wykonawców skalkulował składkę na 150 tys. zł, drugi na 50 tys. zł. Wskaźnik ustawowy mamy przekroczony, zamawiający musi wezwać do wyjaśnienia rażąco niskiej ceny. I teraz pytanie, od czego zależy ta cena? Nie od kosztów. Nie ma tutaj bezpośredniej zależności: przychody – koszty muszą dać zysk. Albo inaczej – te koszty występują i taki rachunek musi się zgadzać, ale nie na poziomie pojedynczej umowy, ale globalnie, na poziomie ubezpieczyciela (choć pewnie tam oczekują także odpowiednich wyników od każdego oddziału). Oczywiście, ubezpieczyciel ocenia ryzyko związane z każdym ubezpieczanym, ale nigdy nie jest tak, że składka ubezpieczeniowa pokryje 100% ryzyka. Wycena polega właśnie na ocenie ryzyka, której dokonuje indywidualnie każdy zainteresowany podmiot. I to ryzyko bardzo trudno zobiektywizować, narzucić konieczność stosowania identycznych współczynników.

Jak zatem taki ubezpieczyciel ma się wytłumaczyć z ceny? Może napisać w wyjaśnieniu, że skalkulowana składka odpowiada ocenionemu przez niego poziomowi ryzyka i cóż więcej? W szczególności nie przystaje tutaj żadna z okoliczności opisanych w art. 224 ust. 3 Pzp. Tymczasem podmiot taki musi także i do tych okoliczności się odnieść, przynajmniej w zakresie wynikającym z art. 244 ust. 4 Pzp, gdzie dopasowanie przepisów do specyfiki zamówienia wychodzi najdotkliwiej. Mianowicie ustawodawca zobowiązał zamawiających, że jeśli żądają wyjaśnień rażąco niskiej ceny w przypadku usług (a to przecież to są przetargi na usługi*) to muszą wymagać wyjaśnień w zakresie spełnienia przez wykonawców wymagań w odniesieniu do zatrudnionych przez siebie ludzi – że dostają wynagrodzenie przynajmniej minimalne oraz że odprowadza od tego odpowiednie składki.

Oczywiście, to nie jest tak, że takie koszty w tych przypadkach się nie pojawiają. Są one jednak symboliczne i kompletnie niezwiązane z kalkulacją ceny ofertowej. Tymczasem okaże się, że tłumaczenie się wykonawców z tych elementów będzie jedynym polem, na którym zamawiający lub konkurencja tak naprawdę będą mogli się do wyjaśnień przyczepić. Choć jest to sprawa kompletnie nieistotna merytorycznie, a jedynie formalny (w tym przypadku) obowiązek narzucony przez ustawodawcę. A głupio jest tracić dobre oferty z powodów stricte papierowych, bez jakiegokolwiek znaczenia praktycznego.

*) Cóż, zdarzyło mi się w swojej karierze kilka razy zetknąć z kwalifikacją umowy kredytu jako umowy na dostawę. Podejrzewam, że raczej był to wynik zaznaczonego złego pola w formularzu ogłoszenia o zamówieniu, ale ciarki na myśl przechodzą, że ktoś mógł zrobić to na poważnie. W końcu, wśród dostaw w CPV znajdziemy kody dotyczące banknotów (22430000), a także monet (18512100) ;)

3 komentarze do: “O szczególnych przypadkach rażąco niskiej ceny

  1. Abstrahując od kwot podanych w tekście czy Zamawiający zawsze musi wzywać do wyjaśnień RNC? Sam ustawodawca przewidział tzw. okoliczności oczywiste, dla których wezwanie nie jest konieczne.
    Sam często korzystam z tego wyjątku i ryzyko odwołania (i przegrania sprawy przed KIO) jest dużo mniejsze niż od otrzymania słabych wyjaśnień RNC i wniesienia odwołania przez drugiego wykonawcę. Okolicznościami oczywistymi mogłyby być – dla mnie – sama specyfika rynku.

    • Dzięki, faktycznie, w tych sytuacjach można się zastanowić nad takim rozwiązaniem. Sam jestem dość ostrożny w sięganiu po te przesłanki (choć zdarza się), ale to może być modelowy rynek do robienia tego częściej (na szczęście te magiczne 30% też raczej rzadko tu się przekracza).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *