O cofaniu odwołań i składaniu dokumentacji jeszcze raz

Moje zeszłotygodniowe rozterki okazały się odrobinę przesadzone. Przynajmniej w jednym zakresie, tj. dotyczącym formy, w jakiej należy składać wycofanie odwołania. Zapomniałem bowiem o akcie prawa, do którego sam zaglądam niezmiernie rzadko, a mianowicie rozporządzeniu Prezesa Rady Ministrów z dnia 22 marca 2010 r. w sprawie regulaminu postępowania przy rozpoznawaniu odwołań. Jest sobie tam przepis § 7, zgodnie z którym każdą korespondencję do KIO w postępowaniu odwoławczym można kierować faksem lub mailem „z wyjątkiem wniesienia odwołania i zgłoszenia przystąpienia do postępowania odwoławczego przez wykonawcę”. Skoro zatem przepis wymienia wniesienie odwołania, a nie wymienia wycofania tegoż odwołania, nic nie stoi na przeszkodzie, aby faks uznać tutaj za wystarczający.

No, prawie nic. Albowiem faks jest wystarczający pod warunkiem że jednocześnie prześle się dokument faksowany również na piśmie. Zawsze zastanawiał mnie sens owego niezwłocznego potwierdzenia pisemnego w takich sytuacjach, ale to znowuż temat na odrębny tekst.

Czytając wspomniane rozporządzenie zwróciłem także uwagę na inny temat, już wcześniej w szponach poruszany, a mianowicie dotyczący dostarczania dokumentacji do KIO. Pewien znajomy uprosił ostatnio KIO, aby nie wozić do Warszawy ton niemalże oryginałów, ale zabrać ze sobą oryginał wyłącznie tego papieru (jednego), którego dotyczy odwołanie, a resztę w postaci kopii elektronicznej na płytce potwierdzonej za zgodność z oryginałem za pomocą odpowiedniego podpisu. Można się zastanawiać, czy KIO postąpiło zgodnie z prawem, skoro przepis jest tu wyraźny, ale z pewnością postąpiło słusznie, dając prymat zdrowemu rozsądkowi. Inna sprawa, czy to ma sens, skoro zamawiający już wcześniej przesłał do KIO kopie potwierdzone za zgodność – na rozprawie pojawi się kolejna kopia, tylko w nieco innej formie. Ale cóż, takie ustępstwo na rzecz zdrowego rozsądku można zrobić, wiele wysiłku to już nie kosztuje.

Natomiast mi zaczęło chodzić w związku z tym po głowie coś innego. Czy wówczas, gdy trzeba przesłać do KIO kopię dokumentacji potwierdzonej za zgodność, nie można skorzystać z tejże formy elektronicznej? Rozporządzenie wyżej wzmiankowane, tym razem w § 10, wspomina tylko o kopii potwierdzonej za zgodność z oryginałem, nie ogranicza zaś niczego do formy pisemnej. Wyglądałoby zatem na to, że odpowiedni podpis elektroniczny, mający przecież moc identyczną z odręcznym podpisem (kłania się choćby art. 78 § 2 kc. czy art. 5 ust. 2 z dnia 18 września 2001 r. o podpisie elektronicznym), byłby wystarczający. I aż mnie kusi, aby z tego skorzystać – podpisać raz a dobrze, a nie klepać setki pieczątek i podpisów na każdej stronie każdej kopii każdego papiera… Nie wspominając o drzewach, które oszczędzę. Ale na wszelki wypadek zadzwonię wcześniej do KIO ;)

Ps. W okolicznych Małgorzatowych piątkowych ktoś akurat wyciągnął tekst z jakiejś gazety na czasie. W Tatarstanie („autonomiczna” republika w Rosji, położona między Moskwą a Uralem, nad Wołgą) ktoś mądry powiedział: koniec z papierem, liczy się tylko dokument elektroniczny (pojęcia nie mam, czy również w przetargach, sam artykułu na oczy nie widziałem). A my mamy ePuap, na który w czwartek ponoć dostać się nie można było. A gdy tam zaglądam w katalogu usług w zakresie zamówień publicznych widzę: „W ramach tego zdarzenia udostępnione są usługi związane z zamówieniami publiczne. Podmioty publiczne mogą udostępniać usługi, np. wysyłania ogłoszeń o rozpoczęciu i wyniku postępowań do Biuletynu Zamówień Publicznych”. Jakby wysyłanie ogłoszeń do BZP to było coś, czego dotąd przez Internet nie dało się zrobić ;)

4 komentarze do: “O cofaniu odwołań i składaniu dokumentacji jeszcze raz

  1. Proponuję jeszcze raz zajrzeć do przywołanego przez Ciebie rozporządzenia albo i w całości dokładnie przeczytać ;-) Dostarczając kopię dokumentacji nie przesyła się wniosków lub ofert, których odwołanie nie dotyczy (par. 10 ust. 1 – przepisywany do wezwań do przesłania dokumentacji). KIO nie dostaje więc innej kopii tego co już ma (bo nie ma). Starania były o to, aby pozwolili nie przywozić czegoś, czego i tak nie potrzebują, w formie papierowej. Na szczęście zdrowy rozsądek zwyciężył.

    • Ależ wiem, że nie trzeba im wysyłać kopii wniosków/ofert, których odwołanie nie dotyczy. Problem jednak w tym, że to wciąż może być zbyt duża kupa papierów, aby unieszczęśliwiać kogoś koniecznością podpisania każdej stroniczki. Bo można sobie wrogów narobić :) Bo przecież są jeszcze papiery postępowania inne niż wnioski/oferty i wniosek/oferta, którego dotyczą zarzuty, a czasami tych wniosków/ofert, których dotyczą zarzuty, jest sporo więcej niż jeden :)

  2. Ależ oczywiscie – KIO zadowoliło się ową płytką oraz oryginałem przywiezionym ze sobą przez zamawiajacego. Zamawiający wcześniej nie musiał przesyłać żadnej kopii. A przywiezienia oryginału raczej nie da się ominąć – przepisy są bezwzględne. Ale uwagę o rozsądku przyjmuję za komplement :)

    • Przepis jest bezwzględny, KIO pozwala go nieco omijać – chwała zatem KIO, a przepis zdałoby się zmienić na nieco bardziej życiowy, o ile to w ogóle w tym wypadku możliwe. Inna sprawa, że gdy sam z tej metody właśnie skorzystałem, nic mi zgoda KIO nie dała (nie z winy KIO) – okazało się, że jedyna osoba w firmie z odpowiednimi uprawnieniami i podpisem elektronicznym jednocześnie jest na urlopie, a aktywowanie podpisu dla innej osoby z odpowiednimi uprawnieniami okazało się zabrać więcej czasu, niż zostało od momentu uzyskania informacji o zgodzie na taką formę do rozprawy. Ale będzie na przyszłość :)

Skomentuj Grzegorz Bednarczyk Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *